Łukasz Mamczarz na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu osiągnął wynik 1,77 metra w kategorii T63. Ostatecznie uplasował się na siódmym miejscu. Do podium zabrakło mu ośmiu centymetrów. Mimo tego Polak i tak może być dumny ze swojego występu. Nominalnie startuje on bowiem w klasie T42, do której przypisani są sportowcy o większym stopniu niepełnosprawności.
Pełniący obowiązki attache prasowego w stolicy Francji Michał Pol w swoich mediach społecznościowych podkreślał, że Polak startował w kategorii łączonej. Miało to istotny wpływ na przebieg zawodów.
Po wypadku drogowym w 2009 roku noga Mamczarza została amputowana powyżej uda. Z tego powodu nie może on założyć protezy. Tymczasem w Paryżu rywalizował on z zawodnikami, którzy co prawda również zostali poddani amputacji części kończyny, jednak byli później w stanie założyć protezę. Dawało im to oczywistą przewagę nad Polakiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Jak tłumaczy Michał Pol, zasady igrzysk paralimpijskich w Paryżu stanowią, że w przypadku zbyt małej liczby sportowców danej kategorii, dochodzi do rywalizacji łączonej między zawodnikami o różnym stopniu niepełnosprawności. Tak było właśnie w tym wypadku.
Polk podkreślił, że polski skoczek uzyskał najlepszy wynik wśród sportowców startujących bez protezy. Gdyby nie połączono kategorii, zostałby więc mistrzem paraolimpijskim.
"Niestety po raz kolejny musiał startować w kategorii łączonej z zawodnikami również po amputacji, ale skaczących na protezie. Łukasz nie jest w stanie, bo amputacja była zbyt wysoka. W swojej kategorii miałby złoty medal" - napisał dziennikarz na swoim profilu w serwisie X, zamieszczając również nagranie przedstawiające najlepszy skok Polaka w tym konkursie. Sportowiec odrzucił najpierw jedną kulę, potem drugą, a następnie przeskoczył nad poprzeczką zawieszoną na 177 cm.
Mamczarz już po raz trzeci z rzędu był zmuszony rywalizować na igrzyskach paralimpijskich z bardziej sprawnymi od siebie przeciwnikami. Tak było również w Tokio i Rio de Janeiro. W obu tych wypadkach zajął czwarte miejsce, przegrywając z zawodnikami startującymi w protezach. W 2021 roku nie krył z tego powodu rozgoryczenia.
- Mam poczucie, że znów odebrano mi zasłużony medal. Gdybym skakał w swojej kategorii - osób po amputacji - miałbym złoto. Niestety ostatni raz taka możliwość była na igrzyskach paralimpijskich w Londynie w 2012 (Mamczarz zdobył wtedy brązowy medal - przyp. red) - przekonywał.
- Potem Międzynarodowy Komitet Paralimpijski połączył kategorie. Kierując się lepszym widowiskiem telewizyjnym, tylko gdzie sprawiedliwość? Gdzie nasze marzenia? Nasza harówka i wylany na treningach pot? - mówił trzy lata temu.
Czytaj też:
Rywale zarzucali mu, że oszukuje. Polak postawił sprawę jasno
Ależ historia. Drugi złoty medal Polaka w Paryżu!