Polski paratenisista stołowy Patryk Chojnowski do finałowego meczu z Chińczykiem Lian Hao przystępował już z jednym złotym medalem wywalczonym w stolicy Francji. Wcześniej Polak triumfował w turnieju deblowym, w którym jego partnerem był Piotr Grudzień.
W środę Chojnowski stoczył pasjonującą walkę o singlowe złoto w klasie 10. Ostatecznie nasz reprezentant po wyrównanej batalii pokonał Lian Hao 3:2 (12:10, 11:8, 7:11, 10:12, 12:10). Był to siódmy medal paraolimpijski w karierze 34-latka, w tym czwarty z najszlachetniejszego kruszcu.
Chojnowski w dzieciństwie uległ poważnemu wypadkowi. Pod koniec lat 90. wpadł pod samochód podczas jazdy rowerem. Jego prawy staw skokowy został zmiażdżony. Zajmujący się nim lekarze chcieli w pierwszej chwili amputować nogę. Rodzice przyszłego mistrza paraolimpijskiego nie wyrazili na to jednak zgody.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Ostatecznie jego kończynę uratowali specjaliści z łódzkiej Wojskowej Akademii Medycznej. Chojnowski z samej operacji pamięta niewiele, chociaż jeden szczegół trwale utkwił w jego pamięci.
- W głowie mam jeden obrazek: budzę się z narkozy, odsłaniam kotarę, i widzę tam lekarza "dłubiącego" przy mojej nodze i mnóstwo krwi. Zemdlałem - relacjonował w 2022 roku w rozmowie z Polskim Związkiem Tenisa Sportowego (PZTS).
Mimo poważnej kontuzji Chojnowski z powodzeniem rywalizował z pełnosprawnymi przeciwnikami. Zdobywał mistrzostwo Polski we wszystkich kategoriach młodzieżowych. Decyzję o starcie w igrzyskach paraolimpijskich podjął dopiero w wieku 20 lat, a więc długo po wypadku. Zadebiutował w 2012 roku w Londynie i od razu wywalczył swój pierwszy złoty medal.
Utytułowany paratenisista stołowy we wspomnianej rozmowie z PZTS przyznał, że w przeszłości spotykał się się z negatywnymi opiniami rywali, którzy uważali, że nie powinien on rywalizować w igrzyskach paraolimpijskich. Podkreślił jednak, że chociaż często na pierwszy rzut oka nie widać jego niepełnosprawności, to nadal odczuwa skutki wypadku sprzed wielu lat.
- Szczególnie na początku słyszałem zewsząd, że udaję, a może oszukuję. A ja od razu powiedziałem, że nie zagram wśród niepełnosprawnych, jeśli pojawi się nawet jedna wątpliwość ze strony lekarzy. Jednak do tej pory wielokrotnie byłem badany przez polskich i zagranicznych specjalistów, mój stan zdrowia weryfikowały rozmaite komisje i zawsze zezwalały mi na grę - mówił.
- Mój uraz z dzieciństwa nie jest widoczny gołym okiem, ale zapewniam, nikomu nie życzę tego co przeszedłem. Noga co jakiś czas się odzywa i to nie są miłe chwile. Startuję w klasie 10, w której na pozór są osoby najbardziej sprawne fizycznie z całej grupy niepełnosprawnych. Sam w rozmowie z niektórymi reprezentantami innych krajów dowiadywałem się o ich problemach. Bo ich niepełnosprawności też nie widać - podkreślał. (Więcej: TUTAJ).
Czytaj też:
Ależ historia. Drugi złoty medal Polaka w Paryżu!
Jest kolejny medal igrzysk. Finał był jednostronny