"Przejaw braku szacunku". To dlatego wbił szpilkę Kubackiemu

Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki i Alexander Stoeckl
Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki i Alexander Stoeckl

Świetna postawa Dawida Kubackiego nie wystraszyła przeciwników. Trener Skandynawów, Alexander Stoeckl, dał jasno do zrozumienia, że niespecjalnie obawia się polskiego skoczka i nie widzi w nim kandydata na dominatora.

Tegoroczne otwarcie Pucharu Świata wyszło Dawid Kubackiemu tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Polak jest liderem klasyfikacji generalnej cyklu i wygrał aż trzy z sześciu dotychczasowych konkursów. Alexander Stoeckl, w wywiadzie dla sport.pl, przyznał, że zawodnik z Nowego Targu jest w dobrej formie, ale jednocześnie określił go jako "faceta do pokonania".

Gierki i jeszcze raz gierki

W tym samym wywiadzie dodał również, że jeśli Halvor Egner Granerud będzie skakał na swoim poziomie, tzn. "oddawał bardzo dobre skoki", to może bezproblemowo zwyciężać z Kubackim. Takie słowa nie wszystkim musiały przypaść do gustu, zwłaszcza że padły po drugim konkursie na Hochfirstschanze, w którym reprezentant TS Wisły Zakopane zdeklasował konkurencję.

- Szczerze mówiąc, nie dziwią mnie te słowa Stoeckla. To bardzo doświadczony trener, więc chwyta się wszystkiego, by zasiać ziarno niepewności w głowie Dawida, naruszyć jego ego i wybić go z rytmu. Oczywiście Norweg zdaje sobie sprawę, że nasz skoczek ma silną psychikę, ale wychodzi z założenia, że próbować można - mówił Rafał Kot.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!

- Czy ja pochwalam takie postępowanie? Nie, ale je rozumiem. Jest to przejaw braku szacunku, bardziej wypadałoby powiedzieć, że Dawid jest teraz najlepszy, ale Norwegowie nie będą składali broni i zrobią wszystko, żeby mu dorównać. Natomiast takie słowa nie padają bez powodu. To typowe zagrywki psychologiczne. Wszyscy pamiętamy, jak przed samym początkiem sezonu Horngacher i Doleżal mieli uwagi w kwestii butów naszych skoczków. Oni doskonale wiedzieli, że są przepisowe, ale miał zrobić się szum, telefonowano do Adama Małysza, dopytywali też o to dziennikarze. Nierzadko trenerzy chwytają się wszystkiego, by zasiać zamęt w obozie rywala - dodał.

W jednym się nie pomylił

Kot przyznał, że Stoeckl miał rację w jednej rzeczy. Kubacki prędzej, czy później nie uniknie kryzysu, gdyż jest to naturalne. Kiedy może się tak stać?

- Nie da się dominować przez cały, trudny sezon, w którym są mistrzostwa świata. To fizycznie niemożliwe, żeby zgarnąć wszystko, co jest w puli. Dawid na razie utrzymuje świetną dyspozycję i pokazuje, że jest w tej chwili najlepszy, ale w którymś momencie musi złapać zadyszkę. Na razie chyba mu się to nie przytrafi. Trudno dokładnie wyrokować, kiedy dokładnie przyjdzie mniejszy lub większy kryzys. Równie dobrze Dawid może spokojnie wygrać Turniej Czterech Skoczni, ale nie musi. To zawsze złożone sprawy - mówił wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.

"Nie chcę zapeszać, ale..."

Czy nasz najlepszy skoczek odegra główną rolę w Engelbergu? Bardzo możliwe. Kot zdradził, jak jego zdaniem Kubacki spisze się w Szwajcarii. Dodał, że Gross-Titlis-Schanze to obiekt, na którym nasi reprezentanci czują się świetnie.

- Dawid jest w rytmie i pokazuje, na co go stać. Zakładam, że będzie faworytem bukmacherów. Bardzo lubi tą skocznię, podobnie jak wielu naszych reprezentantów. Jestem spokojny o jego dobry wynik. Nie chciałbym pompować balonika i mówić, że zgarnie pełną pulę, ale jakbym miał pobawić się w typowanie... Na pewno będzie podium. A jakie miejsce? Nie chcę zapeszać, natomiast coś mi mówi, że wygra jeden z konkursów. Tak bym stawiał - podsumował Rafał Kot.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Nie ma dobrych wieści ws. Stocha. "W najbliższym czasie to niemożliwe"
Ekspert przestrzega ws. Kubackiego. "Daleka droga"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty