"Popsuli widowisko". Burza po tym, co wyprawiało jury skoków

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Przed weekendem w Engelbergu pisaliśmy, że jury częściej obniża niż podwyższa rozbieg w skokach narciarskich. W sobotę czarny scenariusz się sprawdził i to m.in. przed skokiem Stocha. Wątpliwości, co do postawy sędziów nie miał Wojciech Fortuna.

W sobotnim konkursie PŚ w skokach narciarskich w Engelbergu Anze Lanisek i Dawid Kubacki stoczyli kapitalną walkę o zwycięstwo. Na półmetku, o 0,5 punktu, prowadził Kubacki. W finale jednak Słoweniec poleciał nieco dalej (142 do 140 metrów) i ostatecznie to Lanisek wygrał z przewagą nieco ponad 3 punktów. Kubacki zajął 2. pozycję.

Przy drugim skoku Polaka pojawiły się jednak kontrowersje wobec decyzji jury o przytrzymaniu Kubackiego na belce startowej, gdy miał zbyt korzystne warunki (więcej TUTAJ). To jednak nie jedyny zarzut, jaki można mieć do pracy sędziów w sobotnich zawodach.

Po raz kolejny w tym sezonie, podobnie jak w jednym z konkursów w Titisee-Neustadt, jury bardzo szybko obniżało belki startowe. W pierwszej serii rozbieg obniżono aż trzykrotnie. Rywalizację rozpoczęto z 16. belki startowej, a najlepsi skakali z 13.

O ile niski rozbieg dla ścisłej czołówki dało się wytłumaczyć, bowiem mieli tylko minimalny wiatr w plecy, o tyle wcześniej - zdaniem naszego eksperta - rozbieg został obniżony za szybko. Pecha miał m.in. Kamil Stoch.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!

Tuż przed nim obniżono już po raz drugi w 1. serii belkę, a tymczasem przed skokiem Polaka wzmógł się wiatr w plecy. Trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał 130 metrów, ale gdyby jury tak szybko nie zareagowało (albo szybko wróciło do wcześniejszej belki) i Stochowi także pozwoliło skoczyć z wyższego rozbiegu, odległość, a tym samym miejsce Polaka mogło być jeszcze lepsze.

- Moim zdaniem w pierwszej serii sędziowie popsuli widowisko przez zbyt szybkie obniżanie belki startowej. Kilku skoczków z czołówki trafiło na mocniejszy wiatr w plecy i niewiele mogło zrobić - podkreślił Wojciech Fortuna.

- Generalnie sędziowie zbyt szybko podejmowali decyzje o obniżeniu rozbiegu, gdyby trochę poczekali, nic by się nie stało. Mam nadzieję, że ten konkurs będzie dla nich dobrą nauczką - dodał pierwszy polski mistrz olimpijski w skokach narciarskich.

Przypomnijmy, że tuż przed weekendem Pucharu Świata w Engelbergu Jakub Kot tłumaczył dla WP SportoweFakty, dlaczego jury częściej obniża belkę startową, a nie ją podwyższa. Wynika to z obawy sędziów o zbyt dalekie skoki po tym co stało się m. in. w 2020 roku, gdy mimo dobrze ustawione rozbiegu Stephan Leyhe - po mocnym podmuchu - poleciał ponad 140. metr, ale nie ustał skoku i zerwał więzadło krzyżowe w kolanie (więcej TUTAJ).

Niedzielny konkurs PŚ w Engelbergu rozpocznie się o 12:30. Wcześniej, na 11:00, zaplanowano kwalifikacje.

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Czytaj także: Ta taktyka Thurnbichlera działa cuda. Mistrzowskie decyzje

Komentarze (1)
avatar
dopowiadacz1
18.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No cóż , krótki rozbieg i Stoch miał zbyt mało czasu na decyzję , spaść na bulę , czy jednak polecieć ciut dalej .