[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: 71. TCS przeszedł do historii. Jakie są pana odczucia z nim związane?[/b]
Rafał Kot, wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, były fizjoterapeuta polskich skoczków: Poziom był bardzo wysoki, a widowisko przednie. Trzeba otwarcie powiedzieć, że wygrał najlepszy. Halvor Egner Granerud pokazał wielką moc. Pokonał drugiego Dawida o ponad czterdzieści punktów i osiągnął najwyższą notę w historii wszystkich edycji. Liczby mówią same za siebie, Norweg jest w tej chwili najlepiej skaczącym zawodnikiem globu i z pewnością będzie groźny również w Zakopanem. Trudno przez tydzień zapomnieć, jak się skacze.
Jak pan traktuje drugie miejsce Dawida Kubackiego?
Uważam je za ogromny sukces. Dawid robił, co mógł, ale Granerud okazał się lepszy. Nie zmienia to faktu, że nasz skoczek także wypadł bardzo dobrze. Już po raz któryś w tym sezonie chwalę trenera Thomasa Thurnbichlera, ale trudno by było inaczej. Pewnie gdyby ktoś w minionym sezonie powiedział, że w styczniu będziemy mieli trzech Polaków w czołowej piątce Turnieju Czterech Skoczni i lidera Pucharu Świata, to inni, słuchając tego, postukaliby się w czoło. A tymczasem takie są realia. Nasz szkoleniowiec dokonał tego w krótkim czasie i za to należy mu się uznanie.
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
W ostatnim czasie przebudził się Kamil Stoch.
Kamil małymi kroczkami odbudował formę i wraca na swój mistrzowski poziom. Piąte miejsce w TCS na pewno go cieszy, bo jeszcze do niedawna mu nie szło, czym z pewnością był sfrustrowany, biorąc pod uwagę jego wielkie aspiracje. Uważam, że teraz może być już tylko lepiej. Nie wykluczam też, że Kamil w Zakopanem stanie na podium. Nie mówię, na którym stopniu, ale czołowa trójka jest jak najbardziej realna.
Za to niektórzy polscy skoczkowie sobie nie poradzili.
No tak. Postawa Jana Habdasa i Stefana Huli pozostawiała wiele do życzenia. Patrząc na ich rezultaty, można powiedzieć, że to była jedna wielka klapa. Natomiast realia są w tej chwili takie, że poza Kubackim, Stochem i Żyłą nie mamy zawodników na światowym poziomie, no może nie licząc jeszcze Pawła Wąska.
Pan nie był entuzjastycznie nastawiony co do wysyłania Habdasa na TCS.
Rzeczywiście, mówiłem, że to był skok na zbyt głęboką wodę i można powiedzieć, że Janek w tej głębokiej wodzie się utopił. Z drugiej strony, kogo mieliśmy wystawić? Trudno przecież, żebyśmy nie obsadzali wszystkich przysługujących nam miejsc. Janek nie poradził sobie z presją, choć w Pucharze Kontynentalnym skakał nieźle. Ja się tego obawiałem i dlatego byłem zdania, by nie jechał na tak wymagający turniej.
Za to młode talenty z innych krajów nie mają podobnych problemów.
I muszę przyznać, że nie mam pojęcia, z czego to wynika. Młodzi Austriacy, Norwegowie czy Słoweńcy po dobrych wynikach w PK przyjeżdżają na takie turnieje i skaczą dobrze. Nasi skoczkowie przepadają, nawet jeżeli też dobrze wypadają w tych rozgrywkach. Coś musi być na rzeczy, bo to nie jest tak, że inni są lepsi. Przecież Tomasz Pilch rok temu radził sobie świetnie na zapleczu Pucharu Świata, a ostatecznie nie poradził sobie w TCS. Teraz to samo wydarzyło się z Janem Habdasem...
Może problem ma podłoże psychologiczne? Czy możliwe, że młodzi polscy skoczkowie mają taką mentalność, która ich blokuje?
Nie można niczego wykluczyć. Nie wiem, czy to kwestia mentalności, czy jakichś niedociągnięć w prowadzeniu, gdy muszą przeskoczyć na wyższy poziom, ale pewne jest, że nie potrafimy tych młodych talentów oszlifować. Czołówka światowa zupełnie nam uciekła w tym aspekcie i to powód do wielkiego niepokoju. Na przykład Niemcy mają kłopoty i gremialnie zawodzą, a jednak młody Philipp Raimund bardzo dobrze wypadł w TCS, w którym miejsce wywalczył sobie na podstawie wyników w Pucharze Kontynentalnym.
Konkursy w Innsbrucku i Bischofschofen były najsłabsze w tym sezonie w wykonaniu Piotra Żyły.
Da się to logicznie wytłumaczyć.
Jak?
Piotrek jechał na ten turniej strasznie nabuzowany. Można powiedzieć, że aż kipiał z emocji (śmiech). Robił wszystko, żeby wygrać Złotego Orła i taki przyświecał mu cel. Gdy po dwóch konkursach przekonał się, że jego zrealizowanie nie będzie możliwe, zeszło z niego powietrze. Piotrek ma specyficzny charakter, ta mieszanka emocji spowodowała, że się trochę rozluźnił i wyniki były ciut gorsze.
To chwilowy kryzys?
O tak. Za chwilę weekend w Zakopanem i Piotrek znowu będzie bardzo nabuzowany. Jestem przekonany, że tam już będzie sobą, bo w ostatnich dwóch konkursach TCS nie był.
Jakie towarzyszą panu emocje przed zmaganiami w Polsce?
Nie mogę się doczekać, bo zawsze nieco łatwiej skakać u siebie. Nasi reprezentanci na pewno będą groźni. Mówiłem, że Kamil śmiało może celować w podium, ale przecież mamy jeszcze Dawida i Piotra. Być może nawet dwóch Polaków stanie na podium, nie zdziwi mnie to. Oczywiście nie będzie łatwo, bo Granerud i Lanisek są w świetnej formie, a Kraft także oddaje znakomite pojedyncze skoki.
Czego można spodziewać się w drużynówce?
Tego konkursu najbardziej nie mogę się doczekać. Faworytami będą Austriacy, bo skaczą najrówniej, ale tuż za nimi są Polacy, Norwegowie i Słoweńcy. To będzie znakomita okazja, by podopieczni trenera Thurnbichlera odrobili trochę punktów do jego rodaków w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów. Jeśli polscy skoczkowie będą dobrze dysponowani tego dnia, to będzie ich stać nawet na zwycięstwo. Nie bez powodu mieliśmy trzech reprezentantów w czołowej piątce TCS. Trzeba się z nami liczyć.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Potężna kontrowersja przy skoku Piotra Żyły. Co to było?!
Szymon Łożyński: Bezcenne. To jest największe polskie zwycięstwo w tym turnieju [OPINIA]