Ma 19 lat, a trener Thomas Thurnbichler nie bał się na niego postawić. Po dobrych skokach w Wiśle podczas mistrzostw Polski pojechał więc prosto na najbardziej prestiżową imprezę w kalendarzu PŚ w skokach narciarskich.
Starcie z najlepszymi na świecie było dla Jana Habdasa ogromnym wyzwaniem. Niestety nie udało mu się w żadnym z konkursów zdobyć punktów.
W Ga-Pa nie przeszedł nawet kwalifikacji, więc nie wziął udziału w konkursie głównym. Po tych zawodach dopadł go "dołek".
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
- Był taki moment po Garmisch, że pogrążyłem się w apatii, nie czułem takiej woli walki, bo wiedziałem, że moje skoki są na tyle słabe, że nawet jak oddam bardzo dobry skok, to nie mam żadnych szans. Myślę, że to było powodem moich słabszych skoków - przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Habdas mógł jednak liczyć na wsparcie swoich zdecydowanie bardziej doświadczonych kolegów, o czym przyznał otwarcie. Dodał również, że cieszy się z tego, że miał możliwość wzięcia udziału w Turnieju Czterech Skoczni.
- Warto przeżyć taki turniej dla psychiki, bo to jest zupełnie coś innego. Nie jest to tylko Puchar Świata, ale aż Turniej Czterech Skoczni - dodał. Finalnie 19-latek został sklasyfikowany na 46. miejscu podczas 71. TCS.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w dniach 13-15 stycznia w Zakopanem. Czy Habdas dostanie kolejną szansę od sztabu? To już decyzja sztabu.
Zobacz także:
Co się stało z młodym polskim skoczkiem? Stanowcza reakcja
Złe wiadomości dla polskich skoczków przed PŚ w Zakopanem