Dantejskie sceny na skoczni. Hofer był przerażony i nagle usłyszał od kibica to

PAP / Grzegorz Momot / Tłumy na Wielkiej Krokwi i wokół skoczni podczas PŚ w Zakopanem w 2002 roku
PAP / Grzegorz Momot / Tłumy na Wielkiej Krokwi i wokół skoczni podczas PŚ w Zakopanem w 2002 roku

Po narodzinach małyszomanii kibice musieli czekać rok, aż Puchar Świata zagości w Zakopanem. Cała Polska chciała zobaczyć na żywo "Orła z Wisły", a sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. To było istne szaleństwo na Wielkiej Krokwi.

6 stycznia 2001 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym zrodziła się małyszomania. Adam Małysz przypieczętował wtedy zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, a w Polsce rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo na punkcie "Orła z Wisły" i skoków narciarskich.

Jeszcze w tamtym sezonie w kalendarzu zabrakło konkursów w Zakopanem, te pojawiły się w następnej kampanii - 2001/2002. Było pewne, że pod Wielką Krokwią zjawią się tłumy, ale to, co się tam wydarzyło, przeszło wszelkie oczekiwania.

Biletów brak

Wejściówki wyprzedały się nawet na treningi i kwalifikacje, a to było dopiero preludium do tego, co miało wydarzyć się w trakcie zawodów. Do stolicy polskich gór zjechały tysiące fanów z całej Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu

Biletów szybko zabrakło, a chętnych do obejrzenia na żywo Adama Małysza ciągle przybywało. Dochodziło do dantejskich scen pod kasami - były bójki, omdlenia i przepychanki.

Później okazało się, że część kibiców weszła na trybuny z fałszywymi biletami, a ci, którzy mieli właściwe, mimo to nie dostali się na obiekt. Mówiło się, że takiego najazdu na Zakopane nikt nie pamiętał.

Hofer był wściekły

Przed sobotnim konkursem pierwsi kibice pojawili się pod skocznią już w środku nocy. Nad ranem ich liczba wzrosła do 10 tysięcy, a gdy ruszała seria próbna - do 40 tys. Tłum cały czas się powiększał, rosło także zaniepokojenie Waltera Hofera.

Dyrektor Pucharu Świata był przerażony tym, co zobaczył. Szacuje się, że konkursy w Zakopanem mogło obejrzeć nawet 100 tys. osób. Kibice w pewnym momencie zaczęli pojawiać się niebezpiecznie blisko progu czy wchodzili na drzewa.

- Baliśmy się, że skończy się klapą, że wszystko runie. Pamiętam, jak ludzie mówili mi: "proszę się przestać stresować, my tylko chcemy zobaczyć Adama" - tłumaczył Hofer "Gazecie Wyborczej".

- To były czasy, gdy na skoczni nie było ogrodzenia. Nie było mowy, żeby zapanować nad tłumem - mówił w rozmowie z "Polska The Times" Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.

Kibice pod oknem

Wszyscy liczyli na wygraną Adama Małysza, tymczasem w sobotnim konkursie zajął siódme miejsce, co przyjął z rozczarowaniem. W nocy z soboty na niedzielę kibice zgromadzili się pod oknem hotelu, w którym przebywał "Orzeł z Wisły", aby głośno zaśpiewać "nic się nie stało".

- Poczułem głębokie wzruszenie, wdzięczność dla tych rodaków, którzy może ledwo co wyszli z knajpy i ruszyli pod skocznię, żeby tam czekać godzinami na mrozie, a potem dmuchnąć nam pod narty - mówił Adam Małysz po latach.

Niedziela należała już do Małysza. Po zaciętym boju ze Svenem Hannawaldem nieznacznie zwyciężył - po raz pierwszy na własnej ziemi. Gdy ogłoszono wyniki, Małysz ucałował zeskok, a 100 tys. kibiców wręcz ryknęło z radości.

Małysz wygrywał w Zakopanem jeszcze w 2005 i 2011 roku. Teraz jednym z faworytów będzie Dawid Kubacki, który przystąpi do rywalizacji jako lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dopingować będzie go jednak na skoczni znacznie mniej widzów niż 21 lat temu.

W sobotę odbędzie się drużynówka, a w niedzielę zmagania indywidualne - o ile pozwolą na to warunki atmosferyczne. Początek obu konkursów zaplanowano na godz. 16:00. Transmisje pokażą TVP 1, TVP Sport, Eurosport. Relację w TVP będziecie mogli oglądać w WP Pilot.

Tekstowe relacje live przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Tymi słowami Horngacher zszokował. Kot tłumaczy, po co to zrobił
Kubacki wygrał i tego, co stało się w Zakopanem, nikt się nie spodziewał. Zaskakujące

Komentarze (0)