Pierwszy taki konkurs od lat. Znów można było usłyszeć ten cudowny dźwięk

Bilet na zakopiańskie konkursy jest znacznie droższy od noclegu. Ale kibice dopisali. Pierwszy raz od wybuchu pandemii bez narzuconych ograniczeń. Święto sportowej zimy wróciło w pełni. A polscy skoczkowie dali jeszcze więcej okazji do radości.

Dawid Góra
Dawid Góra
Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Kamil Stoch PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Kamil Stoch
150 zł. Tyle trzeba było zapłacić za noc w najtańszym pokoju dwuosobowym w sobotę. Zakopane nie było więc przepełnione turystami nawet w dzień konkursu drużynowego. Pokój trzyosobowy z własną łazienką to już koszt 240 zł. Oczywiście w opcji najtańszej. A to oznacza, że korzystając z najbardziej budżetowego rozwiązania, jedna osoba mogła zapłacić nawet od 75 zł za noc. Część kibiców jednak zrezygnowała z obserwowania zawodów z trybun Wielkiej Krokwi. Dlaczego?

Ceny biletów na konkursy główne zaczynały się od 200 zł. Na kwalifikacje - 100. Głosów niesmaku wśród fanów nie brakowało, stąd niektórzy woleli śledzić zawody przed telewizorami. A jednak trybuny były pełne. W tym roku przygotowano imprezę na 15 tys. kibiców. Na krótko przed konkursem drużynowym nie było mowy o zakupie biletów za pośrednictwem strony internetowej. Komplet.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora

Doping nie tylko dla Polaków

Jak zawsze mnóstwo kibiców zainstalowało się przed skocznią przy drogach dojazdowych. Stamtąd też można śledzić zawody, a nawet dosłyszeć głos spikera. Choć ten nikogo tam nie interesuje, bo dźwięk kibicowskich trąbek wszystko skutecznie zagłusza. No i problemem (zapewne stosunkowo niewielkim, kiedy chodzi o wielkie sportowe święto) był fakt, że sprzed obiektu nie da się zobaczyć... miejsca lądowania zawodnika.

Kibice przed rozpoczęciem konkursu drużynowego w Zakopanem Kibice przed rozpoczęciem konkursu drużynowego w Zakopanem

Aby w pełni być świadkiem zawodów, trzeba więc dostać się na trybuny. Tylko tam jest jeszcze głośniej, a emocje są wielokrotnie spotęgowane. To pierwszy konkurs od dwóch lat z taką liczbą fanów i tumultem, do którego przyzwyczaiły wszystkich zawody Pucharu Świata w Zakopanem. Nawet jeśli przestało się liczyć konkursy, które podziwiało się na żywo, pozytywny hałas, generowany przed kibiców na Wielkiej Krokwi, zawsze robi podobne wrażenie.

Wielka Krokiew wreszcie wypełniona kibicami Wielka Krokiew wreszcie wypełniona kibicami

Polscy fani kibicowali nie tylko podopiecznym Thomasa Thurnbichlera. Szczególnym dopingiem wspierali też Rumunów, którym udało się zebrać czteroosobowy zespół na konkurs drużynowy. I choć zajęli ostatnie miejsce i byli jedyną ekipą, która nie zakwalifikowała się do drugiej serii, radość skakania przy żywiołowej publiczności musiała być ogromna.

Uśmiechy pojawiały się nie tylko na twarzach naszych rywali. Polacy, mimo że nie byli faworytami do zwycięstwa, doskonale zmobilizowali się na start w Zakopanem. Uśmiech pojawił się nawet na twarzy dość zirytowanego swoją wcześniejszą nie najlepszą formą Kamila Stocha. Zresztą każdy z naszych reprezentantów dostał osobną owację od kibiców nawet kilka minut po skoku, kiedy schodził z obiektu na przerwę w zawodach.

Chwila niepokoju na trybunach

Oczywiście, nawet przy mnóstwie plusów zawsze pojawi się negatyw. Kibice podczas przerwy między seriami konkursu drużynowego byli świadkami niecodziennego widoku na zakopiańskim obiekcie. Mianowicie, skocznia zasnuła się gęstym dymem.

Widok przywoływał skojarzenia z pożarem, jednak wiatr szybko rozwiał dym, a strażacy w prywatnych rozmowach natychmiast uspokajali, że zagrożenia nie ma.

Zresztą widok już sprzed Wielkiej Krokwi nie pozostawiał wątpliwości - powodem chwilowego zamieszania była raca odpalona przez jednego z kibiców. Strumień powietrza skierowany w stronę skoczni przypadkowo zwiał dym nad trybuny. Pięć minut i po strachu.

Sobota była dla nas...

...bo choć polscy skoczkowie nie zwyciężyli w zakopiańskim konkursie drużynowym, a triumf przegrali z Austriakami zaledwie o punkt, to skakali świetnie i na tle rywali prezentowali się naprawdę korzystnie. To dobrze wróży przed rywalizacją indywidualną.

Ale sobota by dla nas również dlatego, że właśnie 14 stycznia Oskar Kwiatkowski po raz pierwszy w karierze wygrał zawody Pucharu Świata w snowboardowym slalomie gigancie równoległym. Kibiców, którzy nie zdążyli sprawdzić najnowszych wiadomości na początku konkursu skoków, dowiedzieli się o tym od spikera. Zwycięstwo skwitowali gigantycznymi owacjami.

Jest spora szansa, że w niedzielę radość ze zwycięstwa znów rozpali kibiców na Wielkiej Krokwi. Tym razem po ostatnim skoku któregoś z naszych reprezentantów w najpopularniejszej w Polsce zimowej dyscyplinie sportowej.

Z Zakopanego Dawid Góra, WP SportoweFakty

Austriacy uciekają w Pucharze Narodów. Kolejne solidne punkty Polaków >>
Polska druga w Zakopanem! "Maszyna ruszyła" >>


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×