Ukrainiec sprawił sensację w skokach. Jego trener zwrócił się do Polaków

Getty Images / Na zdjęciu: Jewgienij Marusiak
Getty Images / Na zdjęciu: Jewgienij Marusiak

- Po wybuchu wojny mogliśmy trenować za darmo w Szczyrku. Bardzo, bardzo dziękujemy. Naprawdę doceniamy Waszą pomoc - podkreślił dla WP SportoweFakty Wołodymyr Boszczuk, trener Jewgienija Marusiaka, który na lotach w PŚ sprawił sensację.

W tym artykule dowiesz się o:

Komentatorzy i eksperci przecierali oczy ze zdumienia. W niedzielę w środowisku skoczków narciarskich wcale nie mówiło się najwięcej o fenomenalnej formie Graneruda czy kryzysie Kubackiego. Furorę zrobił 22-letni Jewgienij Marusiak.

Ukrainiec swoje show zaczął w kwalifikacjach. Jak gdyby nigdy nic poleciał aż na 210. metr. Ustanowił rekord życiowy i pewnie awansował do konkursu. Na tym jednak nie poprzestał. W zawodach loty na 210. i 200. metr zagwarantowały mu pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata i najlepszy występ ukraińskiego skoczka od 13 lat!

- Wspaniały dzień dla nas. Jewgienij pokazał znakomite loty. Zdawaliśmy sobie sprawę, że lepiej czuje się na dużych obiektach, ale to, co pokazał w niedzielę, naprawdę mogło zrobić wrażenie. Po takim starcie zyska dużo pewności siebie na dalszą część sezonu - tak sukces swojego podopiecznego skomentował dla WP SportoweFakty Wołodymyr Boszczuk, trener reprezentacji Ukrainy w skokach narciarskich.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Szkoleniowiec, jak i sam zawodnik mówią po polsku. Są związani z naszym krajem, bowiem trenują między innymi w Szczyrku i Zakopanem. To jednak nie jedyna ich baza treningowa. Sporo czasu spędzają również na słoweńskich obiektach: w Planicy, Kranju i Ljubno, a także na skoczni w rumuńskim Rasnovie.

Na skoczniach w Ukrainie nie trenują już od wielu lat. Jeszcze przed wybuchem wojny, wywołanej przez rosyjskie wojska z rozkazu Władimira Putina, Marusiak i jego koledzy nie trenowali w ojczyźnie. Tamtejsze skocznie nie są przystosowane do nowoczesnych treningów. Chcąc przynajmniej spróbować walczyć z najlepszymi w Pucharze Świata, Ukraińcy trenują już od wielu lat za granicą.

W swojej ojczyźnie, i to pomimo trwającej już prawie rok wojny, są jednak bardzo często. Po wielu zawodach Pucharu Świata Jewgienij Marusiak i jego trener wracają do zachodniej Ukrainy, do swoich rodzin, w okolice Iwano-Frankowska. W tej części kraju jest nieco spokojnej niż w centralnej i wschodniej części kraju, ale również i ten region doświadczył już zbrodniczych działań reżimu Putina.

- To dla nas bardzo trudny czas. W całym tym nieszczęściu, które spotkało naszą ojczyznę, bardzo chciałbym podziękować wszystkim Polakom. To, jak pomagacie nam, Ukraińcom od początku tej wojny jest godne podziwu. Również i my, drużyna skoczków, doświadczyliśmy tej pomocy. Po wybuchu wojny mogliśmy trenować za darmo w Szczyrku. Bardzo, bardzo dziękujemy. Naprawdę doceniamy Waszą pomoc - podkreślił trener Boszczuk.

- Wszyscy Ukraińcy wierzymy, że wygramy tę wojnę. Musimy w to wierzyć, że z pomocą Polski, Niemiec, całej Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, wygonimy wroga za naszą wschodnią granicę. Pamiętam początek wojny, gdy wszyscy w naszym zespole przeżywaliśmy wielkie nerwy. Otrzymaliśmy i nadal otrzymujemy wielkie wsparcie. Damy radę, musimy - dodał szkoleniowiec.

Teraz przed jego podopiecznymi, oprócz Marusiaka w kadrze jest też Witalij Kaliniczenko, kolejne starty w Pucharze Świata. Ukraińcy będą bowiem rywalizować w Willingen. Później zamierzają trenować między innymi w Polsce, by jak najlepiej przygotować się do MŚ w Planicy.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Media piszą tylko o nim. "Brutalnie dobry"
Wszyscy widzieli, co zrobił Granerud. Teraz się tłumaczy