Chwile grozy w Willingen. Potrzebne były nosze

PAP / PAP/EPA/RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Jenny Rautionaho
PAP / PAP/EPA/RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Jenny Rautionaho

Z Willingen płyną złe wieści. Podczas konkursu kobiet w Pucharze Świata doszło do kilku niebezpiecznych sytuacji. Jedna z zawodniczek opuściła obiekt na noszach.

Niedziela ze skokami w Willigen dopiero się rozpoczęła, a organizatorzy już mają poważne problemy. Padający deszcz ze śniegiem sprawił, że zeskok skoczni stał się niebezpieczny dla rywalizujących zawodniczek.

Tylko w pierwszej serii doszło do dwóch upadków. Na początku zawodów zaliczyła go Słowenka - Katra Komar. Kilkanaście minut później w niebezpieczny sposób upadła Jenny Rautionaho. Przy skoczkini z Finlandii szybko pojawiły się służby medyczne, a Rautionaho opuściła skocznię na noszach.

Kilka zawodniczek miało też olbrzymie kłopoty przy lądowaniu - w tym tak doświadczone skoczkinie jak Maren Lundby czy Sara Takanashi.

Przypomnijmy, że na popołudnie zaplanowana jest rywalizacja mężczyzn. O 14:30 mają ruszyć kwalifikacje, a start konkursu przewidziany jest na 16:00. Według prognoz, opady mają utrzymywać się nawet do 17. Niestety, synoptycy przewidują też silniejsze podmuchy wiatru.

Czytaj także: 
Nie mają wątpliwości w sprawie niedzielnego konkursu. Jeden faworyt
Wyłapał to realizator. Tak zachowywał się Żyła, gdy prowadził

Komentarze (2)
avatar
lewica
5.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stoch niszcz 51 brawo zęba ma nie powiem 
avatar
arthoo
5.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skoki to już i tak sport ekstremalny, a jak do tego dochodzą nieodpowiedzialni organizatorzy to robii sie nieciekawie.