Jest zdziwiony decyzją polskiego sztabu szkoleniowego. "Ja bym postąpił inaczej"

Były trener Kazimierz Długopolski nie jest zaskoczony tym, że większość reprezentacji nie wysłała swoich najlepszych skoczków do Rasnova. Nasz rozmówca nie krył jednak zdumienia z powodu wystawienia tylko czterech polskich zawodników.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Thomas Thurnbichler PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
Większość czołowych reprezentacji potraktowała Puchar Świata w Rasnovie treningowo. W pełnym składzie spośród najsilniejszych nacji w Rumuni stawili się tylko Niemcy. Taki stan rzeczy wcale nie dziwi Kazimierza Długopolskiego.

Czterech zamiast sześciu

Ekspert zwraca uwagę na fakt, że podróż tuż przed wielką imprezą jest ryzykowna, ponieważ generuje dodatkowe zmęczenie. Niemniej były trener przyznał, że zdziwił go skład polskiej kadry. Długopolski myślał, że Biało-Czerwoni wykorzystają wszystkie przysługujące im miejsca, a tymczasem w Rasnovie stawili się jedynie Kacper Juroszek, Tomasz Pilch, Maciej Kot i Jan Habdas.

- Wiele reprezentacji wysłało do Rumunii "drugi garnitur" nie bez powodu. Nikt nie chce ryzykować, bo mistrzostwa świata w Planicy za pasem. Teraz to absolutny priorytet dla trenerów, a w warunkach Pucharu Świata trudno poprawić jakiekolwiek błędy. Do tego dochodzi dodatkowe obciążenie spowodowane podróżą. Bezpieczniej jest zostać w kraju i przygotowywać się indywidualnie. To daje szansę na korekty i pozwala zredukować zmęczenie zawodników - tłumaczył Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

- Natomiast jak widać, taktyki są różne. Na przykład niemiecki sztab szkoleniowy uznał, że warto zjawić się w Rasnovie w optymalnym zestawieniu. Widocznie trener Stefan Horngacher ma taką filozofię i uważa, że to przyniesie określony efekt. Być może Niemcy potraktują skakanie w Rasnovie treningowo. Trzeba też pamiętać o tym, że jakiś czas temu Horngacher został z Karlem Geigerem i Philippem Raimundem w kraju i trenowali indywidualnie. Widocznie doszli do wniosku, że to wystarczy. Jestem jednak zdziwiony, że Polacy desygnowali do boju tylko czterech skoczków, skoro mieli do dyspozycji sześć miejsc. Ja bym postąpił inaczej. Myślę, że warto było je wykorzystać - dodał.

"Takie konkursy są potrzebne"

Długopolski uważa, że Rasnov to doskonała okazja dla nieco słabszych zawodników, by zaistnieć i nabrać pewności siebie. Były trener nie wyklucza, że wyjazd do Rumunii może być dla niektórych wielką szansą.

- Większość skoczków, spośród tych, którzy wystąpią w Rasnovie, omijała Puchar Świata nie bez powodu, bo była zwyczajnie słabsza od swoich kolegów z poszczególnych reprezentacji. Natomiast zawody tej rangi, to zawsze wielka okazja, żeby się pokazać, nabrać wiatru w żagle i być może zacząć lepiej skakać. Czasami potrzeba impulsu, dlatego uważam, że i takie konkursy są potrzebne - tłumaczył były skoczek.

- Poza tym każda dyscyplina sportu potrzebuje rozgłosu. Rumunia jest dosyć egzotycznym miejscem jak na skoki narciarskie i trudno powiedzieć, że zawodnicy z tego kraju wiodą prym na świecie. Natomiast popularyzowanie jest istotnym elementem i organizatorzy Pucharu Świata zdają sobie z tego sprawę - podsumował Kazimierz Długopolski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Maleją szansę Polaków na medal w konkursie drużynowym. To będzie decydujące
Co nagle stało się z Piotrem Żyłą? Ekspert szczery do bólu

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Polacy powinni wysłać sześciu skoczków do Rasnova?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×