Niedzielny konkurs w Lake Placid zupełnie nie poszedł po myśli Piotra Żyły, z kolei wielkiego niezadowolenia z pierwszej próby po zawodach nie krył Dawid Kubacki. W związku z tym należy zadać sobie pytanie, co zawiodło. Nowotarżanin jasno dał do zrozumienia, że spóźnił skok w pierwszej serii i to było przyczyną jego niepowodzenia.
To właśnie zawiodło
Natomiast Kazimierz Długopolski zwrócił uwagę na jeszcze jeden detal, który mógł nie być bez znaczenia. Były trener odniósł się także do rozczarowującej postawy Żyły i przyznał, że jego skoki były wyjątkowo nieudane. Ekspert nie wyklucza, że wpływ na to mogło mieć nastawienie mentalne doświadczonego przecież zawodnika.
- Piotrek sprawiał wrażenie kogoś, kto skacze bez przekonania. W jego próbach nie było energii, wszystko wyglądało dosyć statycznie. Pułap lotu był płaski, a wyjście z progu spóźnione i mało agresywne. Zdziwiło mnie to, bo przecież w konkursie duetów zaprezentował się zupełnie inaczej. Moim zdaniem Piotrek mógł za bardzo chcieć. Być może pojawiła się myśl, że w duetach było super, a tu będzie jeszcze lepiej. Niestety takie podejście często przynosi odwrotny efekt - mówił Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!
- Najlepiej jest skakać na przysłowiowym luzie. Wtedy najłatwiej uniknąć błędów, bo gdy chce się za bardzo, te mogą pojawiać się już na progu. W skokach na końcowy wynik składają się niuanse. Jeżeli chodzi o Dawida, to sam przyznał, że spóźnił pierwszą próbę i nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć. Niemniej zawodnicy często spontanicznie dociążają wyjście z progu, spinając odpowiednio mięśnie i lecąc dzięki temu dalej. W drugiej próbie widziałem to u Dawida, a w pierwszej nie. Tak samo było przy jednym z nieudanych skoków w Kulm. To też mogło odbić swoje piętno - dodał.
Ten ruch okaże się kluczowy?
Wiadomo już, że ani Piotr Żyła ani Dawid Kubacki nie polecą na kolejne zawody Pucharu Świata w rumuńskim Rasnovie, tylko będą w spokoju przygotowywać się do mistrzostw świata w Planicy. Długopolski nie wątpi, że to może być dobre posunięcie i wyjaśnia, dlaczego tak postąpiono.
- Myślę, że Piotrek nie spisałby się gorzej w Rasnovie, bo gorzej niż w niedzielę w Lake Placid już się nie da. Tam skocznia jest mniejsza i będąc zawodnikiem tej klasy, trudno pogubić się do tego stopnia, by na przykład nie wejść do drugiej serii. Natomiast nie Puchar Świata jest teraz priorytetem dla sztabu, bo pojawiły się błędy i jest nad czym dodatkowo popracować. Niedoskonałości nie poprawi się w warunkach PŚ. Tam się pokazuje raczej to, co się udało poprawić - tłumaczył nasz rozmówca.
- Skoro trener Thomas Thurnbichler widzi, że jest coś do podszlifowania, to nie dziwię się, iż zdecydował się odpuścić Rasnov. Być może to dobra decyzja i pozwoli naszym skoczkom wejść na wyższy poziom. Podróże też różnie działają na zawodników, często męczą i stanowią dodatkowe obciążenie, a gra toczy się o wysoką stawkę. Miejmy nadzieję, że przyjęte rozwiązanie przyniesie zamierzony efekt, bo z pewnością może tak być. Konkurencja rośnie, niedzielne zmagania pokazały, że chętnych do walki o wysokie lokaty jest wielu, także nieustannie trzeba dążyć do perfekcji - podsumował Kazimierz Długopolski.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "Jest w świetnej formie". Polski skoczek nie przestaje zaskakiwać
- Zaskakujące słowa Małysza. Podważył decyzję trenera