"Robią sobie, co chcą". Polski skoczek nie gryzł się w język
- Nie było jakoś bardzo sprawiedliwie. W pierwszej serii nie powiedziałbym, że powinienem dostać aż -10 punktów - powiedział w rozmowie z "TVP Sport" Tomasz Pilch po sobotnim konkursie Pucharu Świata w Rasnovie.
22-latek miał jeden z najmocniejszych podmuchów pod narty i jak na swoje obecne możliwości wykorzystał to całkiem nieźle. W I próbie uzyskał 91,5 metra.
Po swoim skoku zajmował wysokie 4. miejsce, a ostatecznie na półmetku był 12., ze sporymi szansami nawet na pierwszą dziesiątkę. Aż tak pięknie jednak nie było. W finale Pilch wylądował 2,5 metra bliżej i ostatecznie zakończył zmagania na 12. pozycji.
Po zakończeniu zawodów polski skoczek nie gryzł się w język. W rozmowie z "TVP Sport" wyraził swoje zdanie na temat przeliczników ustalających punkty za wiatr.
- Jak wiatr kręci, to pomiary robią sobie co chcą, trzeba to jednak przyjąć na klatę i działać dalej. Jeśli chodzi o nas młodych, to myślę, że konkurs na plus. Jak na te warunki, to i tak w miarę udało się rozegrać ten konkurs. Nie było jakoś bardzo sprawiedliwie - przyznał Pilch.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszeniaDla 12. Pilcha, 14. Juroszka i także 17. Jana Habdasa ich wyniki w sobotnim konkursie Pucharu Świata to życiowe wyniki. Nawet biorąc pod uwagę obsadę zawodów w Rumunii, warto docenić te rezultaty.
Tomasz Pilch i Kacper Juroszek będą reprezentować kadrę Polski w skokach narciarskich w zawodach duetów w Rasnovie. Niedzielny (19 lutego) konkurs - drugi w historii Pucharu Świata - zaplanowano o godz. 16:10.
Sprawdź także:
Puchar Narodów: Niemcy odrabiają straty
Miejsce Żyły zagrożone. Zobacz klasyfikację Pucharu Świata
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)