Niesamowity sezon w skokach narciarskich wchodzi w decydującą fazę. Niesamowity, bowiem wiele wskazuje na to, że aż do finału Pucharu Świata w Planicy (30.03 - 2.04) będzie trwała walka o Kryształową Kulę.
Bieżący sezon, rozpoczęty rekordowo wcześnie już na początku listopada 2022 roku, fenomenalnie zaczął Dawid Kubacki. Na inaugurację Polak wygrał dwa konkursy indywidualne w Wiśle, a później dołożył też triumfy w Titisee-Neustadt, Engelbergu i Innsbrucku.
Do połowy stycznia Kubacki mógł się pochwalić serią 10 z rzędu miejsc na podium. W wielu sezonach taka passa niemal zagwarantowałaby Polakowi końcowym triumf w Pucharze Świata. Pech 32-latka polega jednak na tym, że jeszcze wyższą formę niż reprezentant Polski od końcówki grudnia zaczął prezentować Halvor Egner Granerud.
Norweg odrobił straty poniesione do Kubackiego w pierwszej części sezonu i pod koniec stycznia - w trakcie lotów w Kulm - odebrał Polakowi żółtą koszulkę lidera. Później konsekwentnie budował przewagę. Wypracował sobie prawie 300 "oczek" zaliczki i wydawało się, że końcowy triumfator Pucharu Świata jest już powoli znany.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Mistrzostwa świata w Planicy zmieniły jednak o 180 stopni obraz walki o Kryształową Kulę. W Słowenii Granerud zaczął zmagać się z kryzysem, który prędzej czy później musiał u niego nastąpić. Zajął tylko 11. miejsce na średniej skoczni i 7. na dużym obiekcie.
Zupełnie inaczej mistrzostwa ułożyły się dla Kubackiego. Ze Słowenii Polak wyjechał z brązowym medalem, wywalczonym w konkursie indywidualnym na dużej skoczni. Co więcej, na średnim obiekcie przegrał miejsce na podium o niespełna punkt. Można zaryzykować tezę, że gdyby Polak nie zmagał się z ogromnym bólem kręgosłupa przed pierwszym konkursem indywidualnym, to mógł opuścić Planicę z dwoma medalami.
Nawet jeden medal, wywalczony w zawodach na tak kosmicznym poziomie, to jednak duży sukces Kubackiego. Smaczku dodaje też fakt, że po pierwszej serii to Granerud był trzeci, a Polak czwarty. W finale podopieczny Thomasa Thurnbichlera nie dał jednak szans Norwegowi. Skokiem na 135. metr "wskoczył" na podium, a Granerud - który wylądował pięć metrów bliżej - spadł na 7. lokatę.
Generalnie w Planicy było widać, że forma Kubackiego znów ma tendencję wzrostową i jego skoki coraz bardziej przypominają świetne próby z początku sezonu. U Graneruda wręcz przeciwnie. Dlatego wśród polskich kibiców odżyły nadzieje, że w dziewięciu konkursach - jakie pozostały do końca walki o Puchar Świata - nasz reprezentant z nawiązką odrobi straty do Norwega. Czy to jednak tylko marzenia fanów, czy realny plan?
- Walka o Kryształową Kulę wciąż jest otwarta - podkreślił z pewnością w głosie Wojciech Fortuna dla WP SportoweFakty.
- Mocniejszy mentalnie z mistrzostw świata wyjechał Dawid Kubacki. Dla skoczków rywalizacja indywidualna w takich zawodach zawsze jest bardzo ważna. I Dawid, mimo kłopotów zdrowotnych, wywalczył medal, a Granerud w zmaganiach indywidualnych nie przypominał skoczka sprzed mistrzostw.
- Do zdobycia jest jeszcze mnóstwo punktów, a ponad połowa konkursów odbędzie się na skoczniach dużych. To zwłaszcza na takich obiektach Dawid ma szansę dogonić Norwega. Końcówka tego sezonu zapowiada się ekscytująco - dodał pierwszy polski mistrz olimpijski w skokach narciarskich.
W walce o Kryształową Kulę Dawid Kubacki ma także ogromny atut w postaci... Kamila Stocha i Piotra Żyły. Obaj na mistrzostwach świata pokazali się ze świetnej strony. Żyła obronił tytuł na średniej skoczni. Z kolei Stoch pokonał ogromny kryzys i na obu skoczniach otarł się o medal, zajmując 6. i 4. miejsce.
- Byłem pod wrażeniem skoków Kamila Stocha w Planicy. Zbudował świetną formę i ma duże szanse utrzymać ją w końcówce sezonu. Kamila stać na podium w konkursach Raw Air, tak samo jak Piotra Żyłę, a to może być nieoceniona pomoc dla Dawida w walce o Puchar Świata. Mogą bowiem odbierać cenne punkty Norwegowi, którego koledzy z kadry nie są aż tak mocni - zwrócił uwagę Wojciech Fortuna.
Rywalizacja o Puchar Świata wkracza zatem w decydującą fazę i zacznie się od kolejnej edycji Raw Air. Norweski turniej rozpocznie się już w piątek, 10 marca, od prologu (17:30) w Oslo. W weekend, w stolicy Norwegii, zaplanowano dwa konkursy indywidualne. Transmisja w TVN, Eurosporcie oraz na Pilot WP.
Terminarz Raw Air 2023:
OSLO
piątek (10.03.2023)
14:45 - treningi (2 serie)
17:30 - prolog
sobota (11.03.2023)
13:40 - seria próbna
14:40 - konkurs indywidualny
niedziela (12.03.2023)
11:15 - prolog
16:30 - konkurs indywidualny
LILLEHAMMER
poniedziałek (13.03.2023)
18:30 - treningi (2 serie)
20:30 - prolog
wtorek (14.03.2023)
15:10 - seria próbna
16:10 - konkurs indywidualny
środa (15.03.2023)
18:15 - seria próbna
19:15 - prolog
czwartek (16.03.2023)
15:30 - seria próbna
16:30 - konkurs indywidualny
VIKERSUND
piątek (17.03.2023)
14:45 - treningi (2 serie)
17:00 - prolog
sobota (18.03.2023)
15:30 - seria próbna
16:30 - konkurs indywidualny
niedziela (19.03.2023)
14:30 - prolog
16:00 - konkurs indywidualny
Czytaj także:
"Nigdy tego nie zrobię". Thurnbichler stanowczo po drużynówce
Thurnbichler zagrał va banque. Tak odniósł się do tego Dawid Kubacki