[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] do Oslo przyjeżdżał po dobrze przepracowanym okresie na mistrzostwach świata w Planicy. Pierwsze próby na kapryśnej skoczni w Norwegii dawały nadzieję na świetne rezultaty w konkursach.
Te jednak Polakowi nie wyszły. Zarówno w pierwszym, jak i drugim uplasował się w drugiej dziesiątce. O ile po inaugurujących zawodach przyznawał, że popełnił błędy, o tyle po drugim konkursie był wściekły. Tak zdenerwowanego Stocha dawno świat nie widział.
- Ten dzień zaczął się dla mnie bardzo dobrze. Wszystko generalnie szło dobrze, aż do ostatniego skoku. Może on nie był idealny, ale w moim odczuciu był lepszy niż ten z pierwszej serii, ale to co się wydarzyło w powietrzu jest naprawdę nie fair, tak się nie powinno robić - rozpoczął łagodnie trzykrotny mistrz olimpijski przed kamerami Eurosportu.
Przeprowadzający wywiad Kacper Merk drążył temat zachowania jury i skoczni w Oslo. - Ta skocznia jest po prostu tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze i chętnie się dołożę do materiałów wybuchowych - powiedział zirytowany, ale z uśmiechem Stoch.
- Uważam, że skoki są na naprawdę dobrym poziomie. Mam poczucie, że swoimi próbami zasłużyłem na coś więcej niż dziewiętnaste miejsce, bo w drugiej serii zrobiłem naprawdę dobrą robotę - zakończył.
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach