- Dziś było inne skakanie, inne latanie. Więcej tego, o co w lotach chodzi. Dostałem jasne wskazówki od trenera, chodziło o to, bym to później wykonał na skoczni. Z takim pełnym przekonaniem, że to zadziała - mówił Kamil Stoch po zajęciu 8. miejsca w niedzielnym konkursie PŚ na skoczni mamuciej w Vikersund (więcej TUTAJ).
Trzykrotny indywidualny mistrz olimpijski w wywiadzie dla Eurosportu podkreślił, że tegoroczny turniej Raw Air, w którym ostatecznie zajął 8. lokatę w klasyfikacji generalnej, nie zadowolił go.
- Ten Raw Air nie był trudny ze względu sportowo-fizycznego. Był trudniejszy, żeby zaakceptować to, w którym miejscu jestem. Czegoś brakuje. Niby to jest ok, ale daleko od czołówki. Przy dobrych skokach zajmuję miejsca między 5. a 10. Nie powiem, że jest to frustrujące, ale duży niedosyt czuję po takich konkursach. Nie jest to do końca zaspokojenie moich ambicji - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie
35-letni Stoch nie krył, że po MŚ w narciarstwie klasycznym w Planicy oczekiwał zdecydowanie lepszych wyników i miejsc w ścisłej czołówce, na podium zawodów.
- Powiem więcej, byłem pewien, że to ruszy i będzie dużo łatwiej - nie tyle skakać, co przy błędach kręcić się w okolicach topu. A tu wszystko przychodziło mi z ogromnym trudem, musiałem to mozolnie budować. Każdy błąd kosztował bardzo dużo. Trzeba było wspinać się na wyżyny umiejętności, żeby cokolwiek tutaj ugrać - podsumował.
Zobacz:
Żyła szczery do bólu po Raw Air. Wyjaśnił, czego mu brakowało