"To bardzo smutne". Thurnbichler dosadnie o zmianie, która dotknie polskich skoczków

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler

- To nie jest właściwy czas na zawody w skokach narciarskich - mówi WP SportoweFakty Thomas Thurnbichler przed konkursami skoków na Igrzyskach Europejskich. Opowiada także o smutnej zmianie dla polskich skoczków i swojej roli w odmianie kadry kobiet.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Igrzyska Europejskie i skoki. Co pan sądzi o tym połączeniu?[/b]

Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Zawsze miło mieć konkursy w Polsce. Będziemy mieć bardzo wcześnie porównanie z konkurencją. Wystartują prawie wszyscy najlepsi skoczkowie z różnych krajów.

Jednak to nie jest właściwy czas na zawody w skokach narciarskich. Dopiero zaczęliśmy przygotowania i przerywamy trening. Oczywiście, bierzemy to na poważnie, ale nie przygotowywaliśmy się na IE jakoś specjalnie. Naszym głównym celem pozostaje przygotowanie zawodników na zimę.

Zwykle konkursy Letniego Grand Prix zaczynają się jakoś miesiąc później niż Igrzyska Europejskie. Sam fakt tak wczesnych zawodów psuje panu przygotowania?

Nie za bardzo. Faza wstępnego przygotowania trwała nawet dłużej niż rok temu. Nie było zmiany planów. Nasze założenie polega na tym, by zawodników jak najlepiej przygotować do zimy i tyle.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #1. Zaskakujące wyznanie Adrianny Sułek. "Nie chciałam już trenować"

Czy takie sprawdzenie się na tle innych mocnych przeciwników w ogóle będzie miało jakąś wartość? Inne mocne kadry też są na początku treningów. Czy te konkursy wiele nam powiedzą?

Raczej nie. Lato i przygotowania przecież się rozpoczynają. To, że ktoś wygra Igrzyska Europejskie nie oznacza automatycznie, że będzie dobry w zimę, a jak ktoś spisze się słabo to nie oznacza, że w zimę będzie tragicznie.

W ubiegłym tygodniu zapadła bardzo ważna decyzja i na zimowych igrzyskach olimpijskich nie będzie już rozgrywany klasyczny konkurs drużynowy. W zamian tego medale zostaną rozdane w konkursie duetów. Co pan sądzi o tej zmianie?

Wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, że to się może zdarzyć. Bardzo podoba mi się stary format konkursów drużynowych. On ma tradycję, a także uważam, że podoba się kibicom. To dwa miejsca mniej na medal dla zawodników. Musimy zaakceptować tę decyzję MKOl.

Może taka decyzja była potrzebna? Tak naprawdę w walce o medal w drużynie liczy się tylko 6 krajów, a takie kadry jak Finlandia czy Szwajcaria nie były w stanie rywalizować. Może ten format duetów sprawi, że więcej państw będzie walczyć o medal i zainteresuje się w konsekwencji skokami?

Ale czy powinniśmy ułatwiać im zadanie w taki sposób, a może powinniśmy w inny sposób promować ich rozwój, by mieli dobrą czwórkę do rywalizacji? To wszystko kwestia optyki. Lepszą perspektywą dla skoków jest to, żebyśmy wywierali presję na mniejsze kraje, by zbudowały dobrą czwórkę.

Od lat toczy się w Polsce dyskusja o to, kto powinien być czwartym skoczkiem w drużynie i także nasza reprezentacja często miała problem, by wybrać odpowiednią osobę. Zmiana formatu na superduety nie sprawi, że też my, Polacy, będziemy mieli większą szansę na medal?

W tym momencie nie widzę problemu, żebyśmy mogli zbudować dobrą czwórkę. Wielu młodych chłopaków z Polski ma zadatki na znakomitych skoczków. W zeszłym sezonie byliśmy na podium we wszystkich konkursach drużynowych z wyjątkiem mistrzostw świata.

Nie zrozum mnie źle, podoba mi się też format superduetów. Jednak w klasycznych konkursach drużynowych szansę na medal mają zawodnicy, którzy nie mają szans na podium w zawodach indywidualnych. To bardzo smutne dla nich.

Austriak Harald Rodlauer został nowym trenerem kadry pań, która w ostatnich latach nie rozwijała się zbyt dobrze. Co może wnieść do drużyny?

Kontaktowałem się z Harim już w środku zimy. Udało się go sprowadzić do Polski. Razem ze Stefanem Hulą będą stanowić świetny duet trenerów. Mieli bardzo dobry start. Zapewniliśmy im na początku wszelką pomoc, której potrzebowali. Widzieliśmy się nawzajem na dwóch obozach i to, co zauważyłem, to fakt, że w końcu są drużyną.

Widzę, że dziewczyny się uśmiechają, cieszą się, pracują ciężko. To wygląda bardzo dobrze. Oczywiście musimy dać im trochę czasu. Jestem przekonany, że jak jest team spirit, dobra dynamika pracy, to coś pozytywnego może wyrosnąć. To najlepsze, co mogło stać się dla skoków kobiet w Polsce.

Czyli miał pan jakąś rolę w sprowadzeniu Rodlauera do Polski?

To federacja podpisuje kontrakty i wszystko sfinalizowała. Rozmawialiśmy trochę ze sobą, ale to nie jest tak, że w tym roku polski związek po raz pierwszy był zainteresowany Haraldem. To normalne w naszym sporcie. Byłem zaangażowany w cześć rozmów.

Wspomniał pan o pomocy, którą staraliście się zapewnić Haraldowi Rodlauerowi. O co dokładnie chodziło?

Powiedziałem Hariemu, że możemy mu pomóc z rozwojem sprzętu, z wykorzystaniem systemu. Dziewczyny na początku trenowały tylko ze Stefanem, przed tym, jak Rodlauer podpisał kontrakt. Teraz jesteśmy razem na obozach, współpracujemy. Jesteśmy jedną drużyną i powinniśmy się nawzajem wspierać. Mam nadzieję, że to przyniesie dobre efekty.

Jak idą przygotowania do sezonu zimowego? Czy jacyś zawodnicy pana zaskoczyli?

Widzę, że rozwój jest stały i zaczęliśmy już na wyższym poziomie w tym roku. Jesteśmy dopiero na początku procesu. Mamy przed sobą jeszcze treningi wytrzymałościowe, ogólne przygotowania, treningi koordynacji, akrobatykę. Zawodnicy są bardzo otwarci na zmiany w sposobie skakania. Jesteśmy na początku drogi, ale jestem szczęśliwy z tego, co widzę teraz, bo to solidne fundamenty.

A jak radzą sobie Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch?

Dawid i Kamil zaczęli bardzo dobrze. Piotrek potrzebował trochę czasu, ale na ostatnim obozie już wszedł na wysoki poziom. Także Olek Zniszczoł rozpoczął bardzo dobrze, Paweł Wąsek i Kacper Juroszek też wykonują dobrą robotę. Mamy znakomity team spirit.

Również kadra B wykonuje znakomitą pracę. Tomasz Pilch, Jan Habdas, a także Maciej Kot i Andrzej Stękała prezentują wysoki poziom. Jak na razie jestem zadowolony.

Czego można oczekiwać więc od polskich skoczków w Zakopanem?

Możemy oczekiwać, że będziemy konkurencyjni, co oznacza, że będziemy walczyć o podium. Taki powinien być nasz cel w każdym konkursie.

Terminarz środkowych skoków narciarskich:

16:30 Seria próbna mężczyzn
17:30 Konkurs indywidualny mężczyzn
19:30 Ceremonia medalowa mężczyzn

Czytaj więcej:
"Po 20 latach mam prawo to powiedzieć". Takich słów Stocha jeszcze nie było

Komentarze (0)