Ostatnie lata to pasmo niepowodzeń Macieja Kota. Z poziomu skoczka, który wygrywał konkursy Pucharu Świata i zdobywał medale najważniejszych imprez w drużynie, nie pozostało zbyt wiele. Doszło do tego, że przed przygotowaniami do tegorocznego sezonu letniego Kot nie trafił ani do kadry A, ani do kadry B, lecz wylądował w tzw. grupie regionalnej.
W rozmowie z portalem sport.tvp.pl przyznaje, że to żadna ujma. Podkreślił, że ma możliwość konsultacji z Thomasem Thurnbichlerem i bardzo dobrze rozumie się z trenerem Wojciechem Toporem, który ma świetny kontakt ze szkoleniowcami z kadry A.
32-latek nie ukrywa, że marzy mu się powrót do startów w Pucharze Świata. I wydaje się, iż jest na to spora szansa. W trzech konkursach Letniego Pucharu Kontynentalnego zajmował piąte miejsce. Wcześniej zachwycał także w Letnim Grand Prix
- Gdybym w to nie wierzył (w powrót do Pucharu Świata - przyp.red.), nie podejmowałbym się po raz kolejny ciężkich treningów - przyznaje wprost Kot w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Teraz jednak Kot skupia się na najbliższych celach. Musi walczyć w Pucharze Kontynentalnym o jak najlepszy wynik dla Polski.
- Finał w Lake Placid będzie kluczowy. To ważne dla całej kadry, by mieć zagwarantowanych sześć miejsc w Pucharze Świata. Bardzo ambitny i trudny do zrealizowania cel, ale jak najbardziej realny. Nawet jeśli się nie uda, nadal będzie "walka" o pięć miejsc w kadrze. Nie wybiegam daleko w przyszłość. Jest robota do wykonania tu i teraz - podkreślił.
Czytaj także:
Złe wieści. Polacy stracili prowadzenie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?