Ostatnie lata to raczej spokojna rywalizacja na Rukatunturi. Wiatr zbyt mocno nie przeszkadza zawodnikom, a niejednokrotnie kibice mogli podziwiać dalekie loty. Z tyłu głowy wciąż jednak jest widmo tego, co wydarzyło się w wiele lat temu.
Ruka pokazywała swoje mroczne oblicze, a poważne upadki zaliczali na niej czołowi zawodnicy. Mija 20 lat od zdarzenia, które wstrząsnęło fanami skoków oraz legendarnym komentatorem TVP Włodzimierzem Szaranowiczem.
Makabryczny upadek Morgensterna
W sezonie 2003/04 w osobie Thomasa Morgensterna upatrywano czarnego konia cyklu Pucharu Świata. I słusznie, bo wówczas Austriak w młodym wieku dysponował już sporymi umiejętnościami. W pierwszym konkursie w Ruce zajął wysoką 9. lokatę, ale to co wydarzyło się dzień później zapamięta do końca życia.
"Morgi" wyszedł z progu i momentalnie zrobił salto w powietrzu. Runął na zeskok, uderzając w niego kręgosłupem, a następnie zsunął się na dół. Wówczas na skoczni panowały fatalne warunki atmosferyczne. Szaranowicz, komentujący te zawody w TVP, był mocno przerażony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
"O jeju! O Boże!" - wykrzyknął. - Przepraszam za tę reakcję, ale to fatalna sprawa. Ten upadek świadczy o tym, że konkurs jest strasznie ryzykowny - dodał.
Początkowo podejrzewano u Austriaka złamanie nogi, ale ostatecznie obrażenia były mniejsze niż przypuszczano. Zdiagnozowano bowiem wstrząśnienie mózgu i złamanie palca u ręki. Patrząc na to, jak fatalnie wyglądało to zdarzenie, to Austriak mógł mówić o szczęściu w nieszczęściu.
Morgenstern wrócił do rywalizacji już podczas Turnieju Czterech Skoczni, gdzie ostatecznie zajął 4. lokatę. To był kapitalny comeback. W następnych latach natomiast coraz lepiej radził sobie na fińskiej skoczni, co pokazała m.in. inauguracja sezonu 2007/08, kiedy zwyciężył.
Analogia i wypięte wiązanie
Równowagę w powietrzu stracił w Ruce także Andreas Wellinger. Miało to miejsce w 2014 roku. Wówczas drużynowy mistrz olimpijski z Soczi, podobnie jak Morgenstern, runął z ogromną mocą na zeskok. Siła uderzenia była tak spora, że natychmiast wyleciały mu gogle z kasku. Niemiec był przytomny, ale równocześnie oszołomiony. Początkowo wydawało się nawet, że będzie próbował wstać, ale to nie było możliwe. Poczekał na służby medyczne.
W rozmowie z mediami po konkursie ówczesny trener reprezentacji Niemiec Werner Schuster przyznał, że dwa czynniki złożyły się na to, że tuż za progiem Wellingerowi porwało lewą nartę. To wczesne odbicie oraz podmuch wiatru.
W przypadku Wellingera okazało się, że potrzebna będzie operacja barku. Skoczek poddał się zabiegowi w specjalistycznej klinice w Innsbrucku. To sprawiło, że młody zawodnik musiał udać się na rehabilitację i do startów wrócił dopiero w lutym 2015 roku.
Tego samego dnia ucierpiał również Anze Lanisek. Słoweniec otwierał drugą serię konkursu i w końcowej fazie lotu odpięło mu się lewe wiązanie. To sprawiło, że zanotował niezwykle groźny upadek. Przez dłuższą chwilę był opatrywany przez lekarzy i ostatecznie musiał opuścić zeskok na noszach.
W późniejszych latach Lanisek jednak pokochał starty na Rukatunturi. Zwyciężył tam bowiem dwukrotnie. Mowa o 2021 oraz 2022 roku. To były jego dwa pierwsze triumfy w Pucharze Świata.
Groźnie było też w 2020 roku, kiedy inna z gwiazd skoków narciarskich miała poważny upadek na Rukatunturi. To Daniel Andre Tande, który skoczył zaledwie 106,5 metra i nie zachował koncentracji przy lądowaniu, co skutkowało przewróceniem się. Norweg opuścił obiekt na noszach i miał problemy z kolanem. Na szczęście nie doszło do poważniejszego urazu.
Przeszłość pokazała, że Ruka potrafi generować skrajne emocje. Kibice mogą na tej skoczni oglądać wyjątkowo długie skoki, ale także jest obawa o warunki atmosferyczne i zdrowie zawodników.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Koszmar Piotra Żyły. Polacy przeżyli szok, gdy dostali informację