W sezonie 2021/2022 polscy skoczkowie radzili sobie z różnym skutkiem. Wystrzał formy nastąpił podczas rywalizacji w Willingen, gdzie Biało-Czerwoni radzili sobie bardzo dobrze.
Fakt ten był podejrzany dla niemieckiego obozu, który zaczął się przyglądać polskiej stronie. I jak się później okazało, dostrzeżono pewnie nieprawidłowości.
Stefan Horngacher zdecydował się złożyć protest ws. sprzętu Polaków do Światowej Federacji Narciarskiej. Chodziło bowiem o, zdaniem trenera niemieckich skoczków, nieprzepisowy buty, w których skakali Polacy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
FIS przychylił się do protestu byłego szkoleniowca reprezentacji Polski i ukarał dyskwalifikacją Piotra Żyłę i Stefana Hulę. Teraz do wydarzeń sprzed blisko dwóch lat wrócił Roland Audenrieth, ówczesny specjalista od sprzętu niemieckiej kadry.
- Nie było mnie w Willingen, ale zobaczyłem, że coś jest nie tak po obrazkach z telewizji. Zadzwoniłem do Stefana (Horngachera, przyp. red.) i on na wieży też miał wrażenie, że coś jest nie tak z tymi butami. Poprosiłem, żeby poszedł do Horsta Huettela, dyrektora skoków w niemieckim związku - mówił Audenrieth.
Decyzja ta miała spore znaczenie na dalsze losy sezonu. Kilkanaście dni później rozpoczynały się bowiem igrzyska olimpijskie. Kto wie, czy gdyby nie czujne oko Roland Audenrieth, to Polacy skakaliby w Pekinie w nieprzepisowych butach.
- Jestem przekonany, że mogliby ich użyć, gdyby wyjęli te buty dopiero na igrzyskach. Zwłaszcza że niewiele osób mogłoby się o nich dowiedzieć - dodał były skoczek w rozmowie z portalem sport.pl.
Przypomnijmy, że igrzyska olimpijskie w Pekinie nie ułożyły się po myśli Polaków, którzy wrócili do kraju tylko z jednym medalem. Mowa o Dawidzie Kubackim, który podczas konkursu na skoczni normalnej zajął trzecie miejsce.
Zobacz także:
Thurnbichler zdradził, czego zabrakło Polakom
Zobacz, co zrobił Stękała po nieudanym skoku