"Przelew zostanie dopilnowany". Wpadka Niemców na czeku dla skoczka

Materiały prasowe / Eurosport / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi
Materiały prasowe / Eurosport / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi

Ryoyu Kobayashi otrzymał w Klingenthal czek w euro, a nie we frankach szwajcarskich. Byłby na tym sporo stratny. - Organizatorzy omyłkowo wpisali inną walutę na dokumencie. Ale to tylko pokazowa nagroda - wyjaśnia dla TVP Sport rzecznik PŚ.

W tym artykule dowiesz się o:

W ubiegłym tygodniu zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich odbyły się w Klingenthal. Biało-Czerwoni znów spisali się poniżej oczekiwań. Cieszyć się mogli za to japońscy kibice, bowiem widać było rosnącą formę Ryoyu Kobayashiego.

Skoczek z Kraju Kwitnącej Wiśni dwukrotnie wygrał kwalifikacje na niemieckiej skoczni. Od kilku lat dobre skoki w kwalifikacjach są premiowane całkiem sporą nagrodą finansową. Ich zwycięzca otrzymuje 3 tysiące franków szwajcarskich (ponad 13 tys. 700 zł. po kursie z momentu pisania artykułu - przyp. red.)

Organizatorzy dopuścili się jednak wpadki, którą zauważyli internauci. Na czeku, który otrzymał skoczek, widniało 3 tysiące euro. Co ciekawe, na takiej zmianie walut Kobayashi straciłby równowartość ponad 700 złotych po kursie z momentu pisania artykułu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia

Okazało się to jednak tylko nieporozumieniem. FIS skomentowało zamieszanie na łamach TVP Sport.

- Skoczek dostanie na konto 3 tysiące franków (obniżone o podatek). Organizatorzy omyłkowo wpisali inną walutę na dokumencie. Ale to tylko pokazowa nagroda. W przelewach wszystko zostanie dopilnowane - przyznaje rzecznik prasowy PŚ Horst Nilgen, cytowany przez TVP Sport.

Czytaj więcej:
Znakomite wieści ze związku ws. Stocha

Źródło artykułu: WP SportoweFakty