Sobotni konkurs w Klingenthal mógł wlać w serca Polaków trochę optymizmu po fatalnym początku sezonu. Piotr Żyła i Dawid Kubacki w końcu znaleźli się w czołowej piętnastce. Dzień później jednak znów było bardzo źle. Żadnego z naszych reprezentantów nie było nawet w dwudziestce, a w obu konkursach tylko dwóch naszych skoczków zdobywało punkty.
- Nie ma co ukrywać i pudrować faktów. W niedzielę było jeszcze gorzej i dalej mieliśmy tylko dwójkę skoczków w drugiej serii - mówi WP SportoweFakty wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Rafał Kot.
Właśnie nad tym muszą popracować. "Oczy pełne rezygnacji"
Zawodnicy prowadzeni przez Thomasa Thurnbichlera są daleko od swojej optymalnej formy i nie ma choćby jednego punktu zaczepienia. Nasz rozmówca uważa, że przyczyna problemów dla wszystkich reprezentantów jest wspólna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
- Każdy pokazuje w pojedynczych skokach poza konkursem, że potrafią skakać. W zawodach za szybko chcą wrócić na szczyt. To gubi zarówno Kubackiego i Żyłę, jak i pozostałych, którzy chcą się utrzymać w pierwszej reprezentacji, by jeździć na Puchar Świata - tłumaczy nam Kot.
Według niego nie praca nad samą techniką będzie kluczowa. Ważniejsza będzie jeszcze psychologia.
- Problemem jest sfera mentalna. Jak w niedzielę patrzyłem na wywiady, to ich oczy są pełne rezygnacji, zawodu, że po raz kolejny się nie udało. W tej chwili najwięcej pracy powinni wykonać z psychologiem, by oni poczuli luz. Błędy techniczne są następstwem mentalnego nastawienia. Najlepiej je poprawia się w spokoju na skoczni, w tym tygodniu będą to robić w Zakopanem - przyznaje rozmówca.
Pojawia się wręcz pytanie czy trener Thomas Thurnbichler ma pomysł na to, jak wyciągnąć polskich skoczków z kryzysu? Kot zwraca uwagę, że nastąpił pewien paradoks.
- Na pewno ma wizje, ale z wypowiedzi doświadczonych zawodników wynika, że tych wizji jest za dużo. Zawodnicy nie za bardzo wiedzą, którego pomysłu się uczepić i się go trzymać. Trener chce jak najszybciej rozwiązać sytuację patową, ale trzeba wybrać jedną, dwie metody, które przyniosą spodziewany skutek - przyznaje Kot.
Czas wycofać polskich skoczków? "Nie liczymy się"
Coraz więcej komentatorów domaga się wycofania polskiej kadry A z jednych zawodów Pucharu Świata, by poświęcić weekend na rzecz treningu. W tym sezonie najważniejszy będzie okres od samej końcówki grudnia do końcówki stycznia. Wtedy odbędzie się właśnie Turniej Czterech Skoczni, PolSKI Turniej oraz mistrzostwa świata w lotach. Czy wycofanie Polaków z zawodów ma sens?
- W Pucharze Świata i Pucharze Narodów się nie liczymy. Nic nie stracimy na wycofaniu się z jednego weekendu. Trudno będzie się włączyć do walki o Kryształową Kulę. Ostateczne zdanie powinien mieć Thurnbichler, bo on za to bierze odpowiedzialność - wyjaśnia nasz rozmówca.
Co na ostatnie wyniki mówi się w środowisku? - Nie chcemy się w to mieszać jako związek, bo to wszystko przyniosłoby dodatkowe obciążenia zarówno w sztabie, jak i wśród zawodników. My jesteśmy od podsumowania sezonu - zaznacza były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.
Od poniedziałku polscy skoczkowie będą trenować w Zakopanem, lecz wciąż nie wiadomo, czy udadzą się na zawody do Engelbergu, które odbędą się w następny weekend (16-17 grudnia). Czy ten obóz jest w stanie wiele zmienić?
- Nie łudźmy się, że od razu będą stawać na podium. Do tego jeszcze jest daleka droga. Jestem przekonany jednak, że Polaków zobaczymy w tym sezonie w pierwszej trójce - kończy Rafał Kot.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Sprowadzeni na ziemię. Tylko ta decyzja może jeszcze coś zmienić [OPINIA]