Przed nami kolejny weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich. Tym razem będziemy obserwować rywalizację w Engelbergu. Za nami kwalifikacje, w których całkiem nieźle spisała się większość reprezentantów Polski.
Duże poruszenie wywołało jednak inne zdarzenie. Tuż po Kamil Stochu swój skok oddawał Alex Insam. Włoch ruszył z belki, skoczył 126,5 m oraz otrzymał 141,3 punktów. To dałoby pewny awans do sobotniego konkursu i pozycję w czwartej dziesiątce.
Włoski skoczek jednak szybko został zdyskwalifikowany. Powód był zaskakujący, bo Insam... za szybko ruszył z belki. Zrobił to jeszcze przed tym, jak pojawiła się zielona kontrolka, zezwalająca na oddanie skoku.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował
- Tego jeszcze nie mieliśmy - mówił komentujący w Eurosporcie Igor Błachu.
- Pierwszy raz się spotykam z taką sytuacją, żeby zawodnik wystartował przed zapaleniem zielonej lampki - dodał Marek Rudziński.
Tego typu dyskwalifikacje zdarzają się bardzo rzadko. Insam jednak pretensje może mieć do siebie. Swoją postawą stworzył zagrożenie, bo gdy zaczynał swój skok, to na wybiegu był jeszcze Stoch.
W kwalifikacjach najlepszy z Polaków był Piotr Żyła, który skoczył 137,5 m (najdłuższy skok kwalifikacji) i zajął siódme miejsce. W sobotę zobaczymy jeszcze Dawida Kubackiego (133,5, 21. miejsce), Stocha (131,5 m, 22. miejsce) i Pawła Wąska (129,5 m, 29. miejsce). Nie zakwalifikował się tylko Maciej Kot (113 m, 54. miejsce).
Skoczkowie wciąż ufają Thurnbichlerowi? Jednoznaczne słowa Adama Małysza >>
Stanowcza opinia o Kamilu Stochu. "Tę bajkę słyszałem już nie raz" >>