Już wszystko jasne. Wiadomo, dlaczego Żyła nie awansował do II serii

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Po udanych kwalifikacjach w Engelbergu Piotr Żyła rozbudził apetyty na najlepszy konkurs w sezonie. Zamiast euforii była jednak stypa. Polak nie awansował nawet do drugiej serii. Co się stało w jego skoku wytłumaczył nam trener Maciej Maciusiak.

Za Polakami kolejny słaby weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę punktowało zaledwie dwóch naszych skoczków. Najpierw byli to Piotr Żyła oraz Kamil Stoch, a następnego dnia ponownie trzykrotny mistrz olimpijski i Dawid Kubacki.

- Mamy bardzo duże problemy. Przede wszystkim jesteśmy niestabilni. Pojawiają się oczywiście dobre próby. W mojej opinii przez te kilka serii najlepszy skok oddał Piotrek, jednak w niedzielnym konkursie zdecydowanie za wcześnie zaczął odbijać się z progu. Dawid miał za to trochę szczęścia w pierwszej serii. Aczkolwiek jego próby są już wykonywane w jakimś stopniu przyzwoicie - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Maciej Maciusiak.

Po krótkiej przerwie w Klingenthal do rywalizacji w Engelbergu powrócił 36-latek i wydaje się, że faktycznie spokojne treningi przyniosły pewne efekty. Stoch w obu konkursach punktował, zajmując odpowiednio 21. oraz 23. lokatę. Zdaniem byłego trenera kadry B, 39-krotny zwycięzca zawodów PŚ był najstabilniejszy z Biało-Czerwonych, choć nadal to nie był poziom, którego oczekuje sam skoczek.

ZOBACZ WIDEO: Mistrz świata juniorów wpuścił nas do swojego warsztatu. Ujawnił, jak upamiętnił zmarłego kolegę

Po raz kolejny za to nasi reprezentanci spisywali się lepiej podczas treningów i kwalifikacji niż zawodów. - Widać, że nasi skoczkowie za wszelką cenę chcą wrócić tam, gdzie ich miejsce i do każdego skoku przykładają się na 120 procent, przez co brakuje luzu. Reszta, kiedy może, momentami odpuszcza lub testuje, ponieważ wie, że jest w dobrej dyspozycji - stwierdził nasz rozmówca.

Teraz Polaków czeka 10 dni przerwy od rywalizacji w Pucharze Świata, a ten okres zostanie najpewniej poświęcony na znalezienie sposobu, który doprowadzi Biało-Czerwonych do dobrej formy. W piątek 22 grudnia odbędą się również Mistrzostwa Polski, które mogą być pewnym testem, chociaż trudno będzie z niego wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, gdyż nadal będzie to wyłącznie wewnętrzna walka.

Według 41-latka, Thomas Thurnbichler i jego doradcy muszą wszystko przemyśleć i wyznaczyć sobie jakieś cele. Jednym z nich, po spokojnym wejściu w sezon, miał być 72. Turniej Czterech Skoczni. Nie wie on jednakże, czy być może nie warto przesunąć sobie wszystkie priorytety dopiero na polski turniej. - Nie chciałbym być w skórze żadnej osoby ze sztabu kadry, bo mają oni trudne zadanie - przyznał.

- Teraz być może to wszystko się jakoś poukłada. Niemniej jednak jest jeszcze sporo czasu do TCS. Trzeba wiele rzeczy przemyśleć i do każdego zawodnika podejść indywidualnie. Na pewno trenerzy oraz skoczkowie są w stanie to poukładać, żeby te skoki wyglądały już lepiej. Teraz każda przerwa od konkursów jest dla nas wskazana, ponieważ przy słabej dyspozycji czas zawsze działa na korzyść - podsumował Maciej Maciusiak.

Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą 29 grudnia w Oberstdorfie o godz. 17:15. Dzień wcześniej zostaną przeprowadzone kwalifikacje.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Thurnbichler zwrócił uwagę na jednego skoczka. Będziesz zaskoczony
Żyła znów to zrobił. Kibice na darmo czekali przed telewizorami

Źródło artykułu: WP SportoweFakty