Przedstawił druzgocącą diagnozę. "Skoki w Polsce się kończą"

PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Paweł Wąsek

Problem, z jakimi zmaga się obecnie kadra A polskich skoczków, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Taki wniosek można wysnuć ze słów, które w rozmowie z portalem sport.tvp.pl wypowiedział Przemysław Kantyka, obecnie trener dzieci.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon 2023/2024 jest dla polskich skoków fatalny. Doszło do tego, że sam awans do TOP 20 jest sukcesem. Tak było w ostatnim konkursie w Oberstdorfie, gdy najlepszy z Polaków Kamil Stoch zajął 17. miejsce, po czym nie brakowało głosów o przełamaniu. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.

Okazuje się, że problem nie dotyczy wyłącznie tych najbardziej doświadczonych skoczków. Na alarm bije Przemysław Kantyka, który w rozmowie z Mateuszem Leleniem z TVP Sport wyznał, że przyszłość polskich skoków narciarskich rysuje się w czarnych barwach. Czym, jego zdaniem, jest to spowodowane?

- Mam kontakt z wieloma trenerami przy okazji zawodów Orlen Cup. Ostatnio wspólnie - wręcz jednogłośnie - stwierdziliśmy, że skoki narciarskie w Polsce się kończą. Ogromny problem to nabór dzieci. Oczywiście są pojedyncze kluby, które mają duże zainteresowanie, ale to nie jest to, co kiedyś - powiedział trener dzieci w Sokole Szczyrk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Kantyka od ponad trzech lat spełnia się w nowej dla siebie roli. Przez ten czas zdążył zauważyć, że największym problemem jest fakt, iż brakuje chętnych do uprawiania tej dyscypliny sportu.

- Dziś skacze o połowę mniej dzieciaków niż w moich czasach. Występuje ciągle tendencja spadkowa. My jako Sokół Szczyrk jeździmy, szukamy, dajemy ogłoszenia, które są czytane nawet w kościele, ale dzieciaki nie chcą przychodzić. Na piłkę nożną - znacznie bardziej medialną - jest wielu chętnych, a na skoki narciarskie ich nie ma - podkreślił.

Kantyka przywołał także anegdotę obrazującą następny problem. Były skoczek zdradził, że często zdarza się, iż niektóre dzieci przyjeżdżają na trening i proszą, by... otrzymali polecenie oddania tylko trzech skoków. Jak przyznał obecny trener dzieci, za jego czasów do takich sytuacji nie dochodziło.

Problem z dopływem świeżej krwi widać także po pierwszej kadrze. Od wielu lat jej trzon stanowią te same nazwiska: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Ci, którzy mieli być ich następcami (Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł czy Paweł Wąsek), nie są nawet na poziomie, który dawałby im jakiekolwiek punkty do Pucharu Świata.

Zobacz także:
Niespełnione marzenie legendy skoków
Kamil Stoch wraca do formy?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty