Początek sezonu 2017/2018 był bardzo udany dla Richarda Freitaga. Niemiecki skoczek dominował w konkursach w Engelbergu, Niżnym Tagile oraz Titisee-Neustadt, co zapewniło mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przed rozpoczęciem ówczesnego Turnieju Czterech Skoczni. I stawiało w roli faworyta do zdobycia Złotego Orła.
Tyle tylko, że już w niemieckiej części turnieju wyzwanie Freitagowi rzucił Kamil Stoch. Polak wyprzedził Niemca w obu konkursach - najpierw w Oberstdorfie, później w Garmisch-Partenkirchen. Różnica między nimi w klasyfikacji generalnej wynosiła nieco ponad dziesięć punktów, a więc w drugiej części turnieju wszystko mogło się zdarzyć.
Freitag wiedział jednak, że aby pokonać będącego w doskonałej formie Stocha, musi zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Tak też zrobił podczas zawodów w Innsbrucku.
W pierwszej serii pofrunął znakomicie - osiągnął aż 130 metrów. Popełnił jednak błąd - skrzyżował narty przy lądowaniu i gruchnął o zeskok skoczni w Bergisel. Tysiące kibiców na trybunach zamarło.
W ten sposób Freitag stracił szansę, aby wyrwać Złotego Orła z rąk Kamila Stocha. Niemiec nie tylko nie był w stanie wystąpić w drugiej serii zmagań w Innsbrucku, ale opuścił także ostatni konkurs cyklu - w Bischofshofen. A Stoch był nie do zatrzymania. Właśnie wtedy, w 66. edycji turnieju, powtórzył wyczyn Svena Hannawalda, triumfując we wszystkich czterech konkursach TCS.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Rośniemy". Wyjątkowe chwile w życiu reprezentantki Polski
Freitag z kolei już nigdy nie wrócił na tak wysoki poziom jak przed upadkiem. Zajmował jeszcze kilkukrotnie wysokie lokaty w zawodach Pucharu Świata, ale nie był w stanie już tak skutecznie walczyć ze ścisłą czołówką.
W 2022 roku skoczek z Niemiec zakończył sportową karierę. W sumie osiem razy wygrywał zawody Pucharu Świata, 23-krotnie stawał na podium. Ostatnie lata nie należały jednak do udanych - aż w końcu stracił miejsce w reprezentacji Niemiec, a później pożegnał się ze skokami narciarskimi.
Czytaj także: Klęska Graneruda. Po konkursie zszokował
Czytaj także: Wszystko jasne. Granerud podjął decyzję