W poprzednim sezonie Halvor Egner Granerud nie miał sobie równych. Nie dość, że okazał się najlepszy w Pucharze Świata w skokach narciarskich, to wygrał również 71. Turniej Czterech Skoczni.
W tym roku przyjechał bronić tytułu i po pierwszym skoku w Oberstdorfie jasne stało się, że ta sztuka mu się nie uda. Uzyskał 105,5 metra, przez co przegrał w bezpośrednim starciu z Giovannim Bresadolą i nie awansował do serii finałowej (więcej TUTAJ).
- Mam ochotę wrócić do domu i trenować - powiedział po nieudanym konkursie Norweg w rozmowie ze skandynawskim Viaplay.
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną
W noworocznym konkursie, który odbył się w Garmisch-Partenkirchen na nosie Graneruda zagrali Polacy. Najpierw w bezpośrednim starciu lepszy od niego okazał się Kamil Stoch, następnie rzutem na taśmę w klasyfikacji "szczęśliwych przegranych" wyprzedził go Piotr Żyła.
- Jestem tutaj znacznie bardziej zawiedziony niż w Oberstdorfie. Tutaj jest znacznie gorzej - powiedział po kolejnym niepowodzeniu 27-latek.
- Bardzo boli, gdy sprawy toczą się tak, jak teraz. Ale nie mam zamiaru się poddać podczas tego tygodnia. Mam nadzieję uzyskać odpowiedzi w Innsbrucku i Bischofshofen - odpowiedział skoczek z Oslo na pytanie, czy nie dokończy TCS.
To oznacza, że Graneruda zobaczymy w akcji już w środę, 3 stycznia, kiedy to odbędzie się pierwszy konkurs w Austrii. Trzy dni później, czyli w sobotę odbędzie się ostatnia impreza w ramach cyklu.