- Ugięły się pode mną nogi. Stałem na górze i widziałem tylko jak Piotrek leżał na zeskoku. To są trudne sytuacje, które nawet ciężko opisać słowami - tak o upadku Żyły mówił na gorąco do dziennikarzy Michal Doleżal, ówczesny trener polskiej kadry skoczków.
Pięć lat temu w Wiśle konkurs indywidualny Pucharu Świata rozegrano o nietypowej porze, wczesnym popołudniem. Wszystko z powodu odbywającej się w tym samym dniu w Polsce Eurowizji junior, transmitowanej w TVP. Decyzja o innej niż zazwyczaj porze konkursu w Wiśle nie była dobra. Zawody rozegrano w czasie, gdy zwykle wieje silny i zmienny wiatr.
Konkurs był loteryjny i szarpany. Wiało, momentami mocno. Niekorzystne warunki były zwłaszcza pod koniec pierwszej serii, gdy swój skok oddał Piotr Żyła. Mimo niekorzystnego wiatru jeden z liderów kadry walczył o każdy metr. Przesadził. Po wylądowaniu podbiło mu jedną z nart. Nie mógł nic zrobić. Uderzył twarzą o zeskok. Przez chwilę leżał na nim nieruchomo. Spójrzcie:
Na skoczni nastała przenikliwa cisza. Przy skoczku natychmiast pojawiły się służby medyczne. Oszołomiony Żyła wstał jednak sam. Nie chciał pomocy, a media błyskawicznie obiegły obrazki, jak zakrwawiony skoczek schodzi z zeskoku.
- Piotrek źle wylądował. Podbiło mu nartę. Nie zdążył nawet rozciągnąć rąk i uderzył centralnie głową. Stracił na chwilę przytomność. Jego upór spowodował, że nie pozwolił nikomu do siebie podejść - mówił na antenie TVP Sport Adam Małysz.
Na szczęście nie było jednak aż tak dramatycznie. Wszystkich uspokoiły słowa lekarza kadry Aleksandra Winiarskiego. - Sam upadek wyglądał nieciekawie. Piotrek obtarł sobie twarz, ale nic poważnego nie stało się. Nie stracił przytomności. Był w szoku i zły, że skok mu nie wyszedł. Wszystko pamięta i czuje się dobrze.
Żyłę zabrano jednak do szpitala, gdzie wykonano specjalistyczne badania. Te nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Sam skoczek także szybko uspokoił swoich fanów. "Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie" - napisał w swoim stylu na Instagramie.
Tydzień później mistrz świata startował już w zawodach i walczył o najlepszą dziesiątkę.
Obecnie Żyła nie jest w tak dobrej formie jak w poprzednich sezonach. Podczas Turnieju Czterech Skoczni niektóre jego skoki zwiastowały jednak powrót do dobrej dyspozycji. W Innsbrucku, po pierwszej serii, Polak zajmował nawet 4. miejsce. Kibicie wierzą, że na swojej skoczni Żyła odnajdzie formę z poprzednich lat i włączy się do walki z najlepszymi.
Zanim w Wiśle zostanie jednak rozegrany konkurs indywidualny, najpierw czekają nas zmagania duetów. Ich start wyznaczono w sobotę 13 stycznia na 16:00.
Czytaj także: Słowa szefa Pucharu Świata dają do myślenia. Zwrot ws. polskiego turnieju