Niedziela była niczym rollercoaster dla reprezentantów Polski, którzy do pewnego momentu liczyli się w walce o czołówkę w konkursie drużynowym mistrzostw świata w lotach w Bad Mitterndorf. Niestety marzenia prysły po wiadomości o dyskwalifikacji Aleksandra Zniszczoła za nieprawidłowy kombinezon (więcej TUTAJ).
Biało-Czerwoni zajęli ostatecznie ósme miejsce. Pozostaje jedynie domniemywać, jak potoczyłoby się wszystko, gdyby nie decyzja sędziów. Nie chce tego robić Kamil Stoch.
Trzykrotny mistrz olimpijski widzi plusy po niedzielnej rywalizacji. - O panie, gdyby się to wszystko inaczej potoczyło, to bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu. Także gdybać sobie można, ale nie ma co gdybać, bo błędy się zdarzają i teraz trzeba wyciągnąć wnioski. Przeanalizować, co poszło nie tak, co można było zrobić lepiej - stwierdził w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
- Ja natomiast cieszę się, że miałem okazję dzisiaj polatać oraz z faktu, że te mistrzostwa nie były dla mnie tylko przesiedziane w hotelu mówiąc kolokwialnie. Mogłem doświadczyć rywalizacji i trochę lotu. Dobry dzień dla mnie, dobre loty - jestem zadowolony - dodał.
Słowa Kamila Stocha wynikają z tego, iż był to dla niego pierwszy prawdziwy test podczas tegorocznych mistrzostw świata w lotach. Thomas Thurnbichler nie postawił na 36-latka w zmaganiach indywidualnych. Co najważniejsze doświadczony skoczek w niedzielę odnalazł się na skoczni i oddał dwie równe próby na odległość 211 oraz 210 metrów.
- Cieszę się, że trener wziął mnie do zespołu i dał mi szansę, żebym mógł jeszcze na koniec polatać. (...) Tak dzisiaj był dobry dzień. To mi dało dużo, że wychodzę ze skoczni zadowolony, z podniesioną głową. Zrobiłem, co się dało i tyle - podsumował.
Zobacz też:
Czarny scenariusz sprawdził się. Teraz potrzeba cierpliwości [OPINIA]
Indywidualnie duże zaskoczenie. Zobacz wyniki