W rywalizacji drużyn na MŚ w lotach Kulm 2024 polski zespół miał szansę na dobry wynik, ale dyskwalifikacja Aleksandra Zniszczoła za nieprzepisowy kombinezon sprawiła, że Biało-Czerwoni ostatecznie ukończyli zawody na 8. miejscu.
- Szkoda drużynówki, ale z tego, co wiem, trenerzy robili wszystko, żeby walczyć o medal. Kiedy wiesz, że twoich zawodników na to stać, musisz zrobić wszystko, żeby tak się stało. Podjęli za duże w pewnym momencie ryzyko - ocenił dla TVP Sport Adam Małysz.
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego podkreślił, że jest sceptyczny, jeśli chodzi o podejście FIS do kontroli sprzętu. Zdaniem wybitnego skoczka narciarskiego, zawsze będzie dochodziło do lekkich nadużyć i cały system wymaga zmiany. Nawiązał przy tym do... F1.
- Trochę patrzymy na to, jak z perspektywy Formuły 1, gdzie małe szczegóły odgrywają tak dużą rolę. To wielkie ryzyko. Czasami zawodnik więcej się napije u góry i może mieć inne obwody do 0,5 centymetra. Albo powinno być więcej kontrolerów i ostatnia dziesiątka powinna być cały czas sprawdzana. Inną drogą jest to, żeby zrobić granice w wielkości kombinezonu - dodał.
Małysz domaga się zmiany stanowiska władz narciarskich. - Ubolewam nad tym, że przepisy są cały czas korygowane, a nie zmierza to w stronę, jaką powinno - podsumował.
Zobacz:
"Wolne". Stoch szczery do bólu po tym, co stało się w Willingen
Ale wypalił. Nie uwierzysz, na co czeka polski skoczek
ZOBACZ WIDEO: Sonda z kibicami w Zakopanem. Czy Kamil Stoch powinien odejść na emeryturę?