Kamil Stoch ma za sobą dwa udane konkursy indywidualne w Oberstdorfie. 36-latek w sobotę zajął 12. pozycję, a dzień później poprawił się o jedną lokatę. Dzięki temu może powiedzieć o najlepszym weekendzie w sezonie 2023/2024.
Trzykrotny mistrz olimpijski lepiej spisywał się już w Sapporo. Dlatego kibice wierzą, że jest to nie tylko oznaka wzrostu formy, ale również stabilizacji 39-krotnego zwycięzcy zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nastroje tonuje jednak Jakub Kot.
Lahti kolejnym sprawdzianem
- Zobaczymy, co wydarzy się za tydzień w Lahti. Wówczas możemy mówić o ustabilizowaniu się lub nie. Gdyby w Finlandii zdarzyły się miejsca w czołowej 10 lub 15, to byłoby naprawdę dobrze. Aczkolwiek boję się, co będzie. Piotr Żyła zajął czwarte miejsce w Lake Placid, a w Japonii nie zdobył nawet punktu. Dawid Kubacki dobrze skakał w Sapporo, a w Oberstdorfie wszyscy widzieli, jak było. Ten sezon taki jest. Jak już myślimy, że jest lepiej, to życie nas mocno weryfikuje - powiedział ekspert Eurosportu w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Wszystko wskazuje, że poprawa rezultatów Stocha została spowodowana pewną zmianą. - Inaczej w ogóle ruszam sobie z belki. Dzięki temu mogę dojechać bardziej aktywnie. No i z tego łatwiej jest mi wstać. Mniej spóźniać - zdradził 36-latek w rozmowie z Eurosportem.
Były skoczek przyznaje, że działa to jak efekt domina. Gdy dobrze wykona się pierwszy ruch, dalej jest także w porządku. Jeżeli jednak zacznie się źle, to potem się to kumuluje. Zaznacza jednocześnie, że w Lahti będzie inna belka oraz profil najazdu, więc praca zaczyna się od nowa. To czasami powoduje krok do tyłu. - Trzymam kciuki, żeby jednak było dobrze. Wówczas cały skok będzie udany - dodaje.
Teoretycznie przed trzykrotnym mistrzem olimpijskim konkursy na skoczniach, które bardzo lubi. Polak w Lahti wygrywał przecież trzykrotnie, a łącznie stawał tam na podium czterokrotnie. Dwa razy w najlepszej trójce znalazł się w Oslo. Dwa triumfy odniósł za to w Trondheim, a jeden w Vikersund. Do tego dochodzą trzy wygrane w Planicy.
"Wspomnienia nie skaczą"
Kot przypomina jednak, że w obecnej edycji Pucharu Świata już kilka razy żyliśmy wspomnieniami, chociażby w Engelbergu, w którym polska reprezentacja najczęściej spisywała się bardzo dobrze. Tym razem rzeczywistość był brutalniejsza, a w Szwajcarii nie doszło do żadnego przełamania. - Wiemy, jak to się skończyło. Wspomnienia nie skaczą - mówi nasz rozmówca.
Trudno jednak nie zauważyć poprawy humoru u Kamila Stocha, co było widać nawet po niektórych próbach, gdy tuż po wylądowaniu mistrz świata z 2013 roku okazywał radość. To pozwala pozytywnie patrzeć w przyszłość. Sam zawodnik z kolei mógł dostać dodatkowego "kopa motywacyjnego", dzięki czemu z lepszym nastawieniem przystąpi nie tylko do kolejnych konkursów, ale również do sezonu 2024/2025.
- Każdy lepszy skok daje więcej uśmiechu, a ten dodaje energii i chęci do trenowania. Kamil na pewno ma jakiś plan w głowie. Jeżeli udałoby mu się wejść teraz w jakichś zawodach do dziesiątki i generalnie zaliczyć kilka udanych konkursów, to z innym nastawieniem skończy sezon i będzie przygotowywał się do następnego. Aczkolwiek nie wiemy, co 36-latek ma w głowie. Być może będzie skakał do igrzysk, bez względu na wyniki - podsumowuje Jakub Kot.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- W to co zrobił Żyła ciężko było uwierzyć. Przeszedł do historii