W trakcie sezonu, gdy patrzyło się na zrezygnowanego po kolejnych nieudanych skokach Kamila Stocha, można było odnieść wrażenie, że trzykrotny mistrz olimpijski ma dość skoków narciarskich. W związku z tym rosły obawy, że pod koniec marca w Planicy Polak powie "pas" i zakończy niezwykłą karierę, w której od wymienienia jego sukcesów może zakręcić się w głowie.
Nagle pojawiła się jednak nadzieja, że w Słowenii wcale nie musi dojść do takiego scenariusza. Pod koniec lutego, w Oberstdorfie, Stoch odzyskał radość ze skakania. Nie wygrał, nie stanął też na podium, ale loty za każdym razem zdecydowanie powyżej 200. metra i walka o najlepszą dziesiątkę wystarczyły do tego, by u wybitnego skoczka wróciła radość ze skakania.
A właśnie ten element, moim zdaniem, jest kluczowy, by Kamil Stoch dalej chciał kontynuować karierę. Osiągnął przecież w tym sporcie niemal wszystko. Brakuje mu tylko tytułu mistrza świata w lotach. Ma jednak wiele innych sukcesów, w tym aż trzy złote medale olimpijskie i dwie kryształowe kule za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jest wymieniany na równi z takimi legendami dyscypliny jak Nykaenen, Małysz czy Gregor Schlierenzauer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Trudno jednak wymagać, by w wieku 36 lat Stoch skakał dalej, jeśli skoki narciarskie nie będą mu sprawiały radości. Skąd wtedy wziąć motywację? Dlatego obrazki z Oberstdorfu, gdy Polak cieszył się po każdym skoku jakby znów wygrywał, mogły cieszyć kibiców nawet bardziej niż zwycięstwa Stocha i jego miejsca na podium kilka lat temu.
Zaraz po Oberstdorfie spojrzałem na kalendarz końcówki Pucharu Świata. Tam zobaczyłem takie miejscowości jak Lahti, Trondheim czy Planica. To miejsca, w których Stoch potrafił skakać wyśmienicie i wygrywać wielokrotnie. Wydawało mi się, że to wręcz idealny układ, by Polak podtrzymał passę dobrych skoków, dalej cieszył się z nich i myśli o zakończeniu kariery odłożył jeszcze co najmniej o rok.
Niestety balon szybko pękł. Już po piątku, czyli pierwszym konkursie w Lahti, wróciły obrazki zasmuconego Kamila Stocha. Polak nie przypominał siebie z Oberstdorfu. Skoczył krótko i zakończył konkurs indywidualny już po pierwszej serii, tak jak kilka razy na początku sezonu czy niedawno w Willingen.
Takie konkursy jak ten piątkowy w Lahti z pewnością nie ułatwią Stochowi odzyskania radości ze skakania i zdobycia motywacji na treningi przed kolejnym sezonem. Dlatego teraz arcyważne będzie, by Polak jak najszybciej podniósł się po nieudanym piątku. Przed nim jeszcze kilka konkursów w tym sezonie na skoczniach, które lubi. W Oberstdorfie udowodnił, że wciąż potrafi walczyć z najlepszymi.
Jeśli będzie w stanie pokazać to także w kilku tych konkursach, które pozostały do końca sezonu, z pewnością będzie mu łatwiej podjąć decyzję, by kontynuować karierę. A jeśli nie? Wtedy nie możemy wykluczyć scenariusza, że Planica będzie dla niego finałem wspaniałej, wieloletniej kariery.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty