W telewizji nie było ich widać. Zniszczoł rozwiał wątpliwości ws. Żyły i Stocha

PAP/EPA / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł
PAP/EPA / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł

W wieku prawie 30 lat Aleksander Zniszczoł po raz pierwszy stanął na podium Pucharu Świata. - Powiedziałem sobie "Olek, masz robić dokładnie tak, jak czujesz" - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty.

Aleksander Zniszczoł w niedzielę osiągnął swój największy sukces w karierze i po raz pierwszy stanął na podium zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. W sieci jednak zawrzało. Na zdjęciach z celebracji podium zabrakło dwóch ważnych członków kadry - Piotra Żyły i Kamila Stocha. W rozmowie z WP SportoweFakty Aleksander Zniszczoł odpowiada na to, jak na jego sukces zareagowali koledzy z drużyny, mozolnej drodze na szczyt oraz współpracy z trenerem Thomasem Thurnbichlerem.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: To twoje pierwsze podium w karierze, a masz prawie 30 lat. Jakie myśli przemknęły przez głowę po zobaczeniu ostatecznego wyniku?

Aleksander Zniszczoł, zdobywca trzeciego miejsca w niedzielnym konkursie w Lahti: Pomyślałem sobie - nareszcie. Zasługiwałem na to. Te skoki były na tyle dobre, że to podium było zasłużone, nie było w nim żadnego przypadku. Może na nie czekałem trochę czasu, ale w końcu się udało. Byłem cierpliwy, konsekwentny i przyniosło to efekt. Jeszcze dwa stopnie przede mną, więc jest po co pracować.

Pojawiły się też myśli, że opłacało się tyle poświęcić dla tego momentu? W twojej karierze było sporo trudnych chwil, często nie łapałeś się do kadry A.

Nie patrzyłem w przeszłość. Cieszyłem się całą tą sytuacją. Myślałem na podium o tym wsparciu od żony i rodziców. Byłem szczęśliwy tu i teraz.

Wcześniej w dwóch konkursach po pierwszej serii zajmowałeś miejsce w czołowej trójce, ale ostatecznie się nie udawało tego utrzymać. Były obawy, że w niedzielę może się to powtórzyć?

Nie, czułem się pewny siebie, wiedziałem, co robić, jak się zachować. Starałem się nie patrzeć w przeszłość, tylko żyć tym niedzielnym konkursem.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Czułeś się pewny siebie?

Było dużo łatwiej niż w Willingen, gdzie prowadziłem po pierwszej serii. Czułem się absolutnie normalnie, jak przed każdą drugą serią. Wiedziałem po konkursie drużynowym, że skaczę na bardzo wysokim poziomie i znajduje się w odpowiednim miejscu, bo jestem dobry, a nie przypadkowo.

Czujesz się liderem kadry po tak znakomitych tygodniach?

Nie przywiązuję wagi do takich spraw. Po prostu starałem się robić swoją pracę, która daje mi satysfakcję. Skaczę dobrze, potrafię się cieszyć sportem i mam przy tym dobre rezultaty. Mam świadomość, że jeśli pojawi się satysfakcja z własnej pracy, to będę osiągał dobre wyniki.

Co sprawia, że w tym sezonie tak dobrze to wygląda i wzniosłeś się na dużo wyższy poziom?

To kontynuacja z poprzedniego sezonu i nic więcej. Robię wszystko na skoczni tak samo, dokładam kolejne cegiełki, co pozwala mi się stopniowo poprawiać.

Jak współpracuje ci się z trenerem Thomasem Thurnbichlerem?

W porządku. Idziemy jednym torem i nie szukamy dziury w całym. Może był okres, że za dużo szukaliśmy i trochę zbyt mocno kombinowaliśmy. Miałem drobny kryzys, wróciłem na Puchar Kontynentalny i powiedziałem sobie "Olek, masz robić dokładnie tak, jak czujesz". Później kontynuowałem drogę, która okazała się być dobra.

Reszta kadry także cieszyła się z sukcesu? W telewizji nie było widać Piotra Żyły i Kamila Stocha.

Nie no, oczywiście, że mi pogratulowali. Każdy cieszył się z tego, że dałem radę, było "pudło". Było kilka takich sytuacji, że nie wytrzymałem, ale tym razem w Lahti mi się to udało i też koledzy to docenili.

Udowodniłeś krytykom, że potrafisz dobrze skakać.

Nie zaprzątam sobie tym głowy.

Do pierwszego zwycięstwa w Pucharze Świata wiele brakuje?

Jak zawsze potrzeba będzie szczęścia. W ostatnich tygodniach sezonu chcę skakać jak najlepiej potrafię i kontynuować swoją pracę. Mam nadzieję, że to mnie zaprowadzi jeszcze wyżej.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Przygnębiający wywiad. Stoch powiedział prawdę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty