Długo trzeba było czekać na pierwsze podium Polaka w tym sezonie Pucharu Świata. Fatalną passę przerwał Aleksander Zniszczoł, który już wcześniej kilka razy ocierał się o pierwszą trójkę. Ostatecznie udało mu się to w niedzielnym konkursie w Lahti.
Co ciekawe, dla 30-latka było to pierwsze podium w indywidualnym konkursie w karierze. - Najpiękniejszy w tym wszystkim jest dla mnie uśmiech swojego dziecka i jego wielka radość - podkreślił w rozmowie z Interią ojciec Zniszczoła, Donat.
Skoczek z Cieszyna jest zdecydowanie najlepszym Polakiem w tym sezonie. Sześciokrotnie kończył zawody w czołowej "10". Dla porównania, Piotr Żyła i Dawid Kubacki w TOP 10 byli tylko raz w tym sezonie, z kolei Kamil Stoch najwyżej był sklasyfikowany na 11. miejscu.
Zdaje sobie sprawę z tego także ojciec Zniszczoła, który wbił przy okazji delikatną szpilkę trenerowi Polaków - Thomasowi Thurnbichlerowi. - Olek przede wszystkim słucha uwag trenerskich. On i Thomas ciągle się docierają. W tej chwili, jakby na to nie spojrzeć, ratuje twarz trenera tej zimy. Widać, że coś nie zagrało w momencie przygotowań. Chyba zaspali nieco jesienią, bo przecież lato było jeszcze całkiem dobre - dodał.
Zniszczoł będzie liderem Polaków na zbliżający się cykl Raw Air, który potrwa na norweskich skoczniach od 8 do 17 marca (dokładny program znajdziesz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
Czytaj też: Stoch już nic nie musi. Dorobił się fortuny