Delikatnie mówiąc, to nie jest dobry sezon Pucharu Świata dla Biało-Czerwonych. Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki po tłustych latach wpadli w dołek.
O wynikach naszych skoczków niech świadczy fakt, że w miniony weekend dopiero pierwszy raz Polak stanął na podium zawodów PŚ. Dokonał tego w Lahti Aleksander Zniszczoł.
Ten w ostatnich tygodniach stał się liderem naszej kadry. Jego wyniki zaskoczyły nawet Adama Małysza, który miał co do niego wątpliwości. Dlaczego?
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
- Przyznam, że czasami sam miałem wątpliwości, bo to nie jest zawodnik, który ma aż takie predyspozycje do skoków jak Piotrek Żyła czy Kamil Stoch - przyznał w rozmowie z "Faktem".
- Nie ma takiego dynamitu na progu, ale nadrabia czym innym. Przede wszystkim techniką, którą teraz dopracował. Dzisiaj skoki mocno się zmieniły - dodał i przyznał, że aktualnie nie ma już takiego "pchania w próg".
Nasz legendarny skoczek, a obecnie prezes PZN, przypomniał też początek pracy Zniszczoła z Thomasem Thurnbichlerem.
- Został odesłany do Pucharu Kontynentalnego. Thomas powiedział mu, że wróci do Pucharu Świata, jak zrobi kwotę startową dla Polski. I on to wykonał. Dzięki temu wrócił i ponownie znalazł się w kadrze. A teraz trafił na podium zawodów PŚ - dodał Małysz.
Przed Zniszczołem i całą stawką Pucharu Świata końcówka sezonu. Najpierw skandynawski Raw Air, a potem zakończenie w Planicy.
Zobacz także:
Małysz wbił szpilę polskim skoczkom. Wyjawił, na kim powinni się wzorować
"Rozpieszczone bachory". Burza w Norwegii po decyzji skoczków