Niesamowite! Okazało się, że da się nie popsuć widowiska [OPINIA]

PAP/EPA / ANTONIO BAT / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP/EPA / ANTONIO BAT / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Kapitalne widowisko mogliśmy obejrzeć na koniec tego trudnego dla nas sezonu. I to dodatkowo z Polakiem na podium. Właśnie w taki sposób trzeba promować skoki narciarskie. Tak chciałoby się zapamiętać tę zimę, ale niestety będzie inaczej.

Niesamowite! Na zakończenie byliśmy świadkami rewelacyjnego, być może nawet najlepszego konkursu w tym sezonie. Jury w niedzielę w Planicy pokazało, że nie trzeba psuć rywalizacji jakimiś dziwnymi decyzjami. Oczywiście kilka zmian belek się pojawiło, ale było to podyktowane warunkami lub... Danielem Huberem, który latał niewiarygodnie i dla jego bezpieczeństwa trzeba było zmniejszać mu długość najazdu.

Co więcej, na podium stanął Aleksander Zniszczoł, fruwający w Słowenii świetnie. To była ogromna przyjemność patrzeć, jak ten 30-latek bawi się tym wszystkim. Brawo dla niego, bo zasłużył na to. Kto by się spodziewał, że cieszynianin w tym sezonie dwukrotnie znajdzie się w najlepszej trójce i będzie liderem naszej kadry. Ważne słowa z jego ust padły na antenie Eurosportu po zawodach. Tak panie Aleksandrze, potrafi pan lądować tak samo daleko, jak czołówka. Oby kolejnej zimy zdarzało się to regularnie już od listopada.

To, że ten konkurs był naprawdę wyjątkowy, pokazuje jeszcze, że na pochwały zasłużyli także Piotr Żyła oraz Kamil Stoch. Taka sytuacja przez ostatnie miesiące praktycznie nie miała miejsca. Co do tego pierwszego, to znów udowodnił, jak wiele zależy od nastawienia. Gdy tylko wszystko odpowiednio się poukładało, to latał 240 metrów i był bliski "pudła". Pojawiła się również radość, której brakowało w ostatnim czasie.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Trzykrotny mistrz olimpijski cały czas walczył o powtarzalność. Ona w końcu przyszła, szkoda tylko, że na ostatni weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich. Mimo wszystko ogromną przyjemnością było patrzenie, jak 36-latek lata ponad 220 metrów. Oczywiście, teraz dało to tylko 16. lokatę, lecz chyba o wiele ważniejszy jest impuls do dalszego działania, który został wysłany właśnie w niedzielę. A w serca nas, Polaków, wlał sporo nadziei.

Żeby nie było tak słodko, to trzeba wspomnieć też o tych mniej przyjemnych sprawach. Niestety, Dawid Kubacki nie może chyba wyciągnąć żadnych pozytywów z tego, co się działo w Planicy. Te skoki były naprawdę słabe, bez względu na to, co sam 34-latek powie o swoich próbach. One mogły być dobre na czucie, ale to w żaden sposób nie odzwierciedla się w wynikach. Po prostu przykro było to wszystko obserwować. Pozostaje liczyć, że za kilka miesięcy będzie lepiej.

Problemów w polskich skokach było dużo więcej. Fatalne wyniki kadry B, kłopoty młodych skoczków, brak zaplecza i wiele innych zagadnień, które trzeba poprawić. Polski Związek Narciarski jednak nie czeka bezczynnie, a już działa i szuka rozwiązań, które mają pomóc w odbiciu się, może nie od dna, ale z dość sporego dołka. Wydaje się, że potencjał na powodzenie tej misji jest spory, ale weryfikacja przyjdzie za rok.

To był bardzo trudny sezon dla polskich kibiców. W przestrzeni publicznej pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy. W zaciszu domowym pewnie jeszcze więcej. Oczywiście, że liczyliśmy na dużo, ale czasu już nie cofniemy. 24 marca zamknęliśmy ten rozdział, a w poniedziałek otworzymy nowy. Konkretnie zrobi to sztab, zawodnicy oraz cały PZN. Skoczkowie oraz trenerzy udadzą się teraz na zasłużony odpoczynek, ale bez wątpienia w ich głowach jest już myśl, co zrobić, aby w przyszłości było lepiej.

Cieszy zdiagnozowanie przyczyny tak słabej formy. Nie ma nic gorszego, gdy nie wiadomo, gdzie popełniono błąd. Cokolwiek by się nie działo, to w listopadzie i tak znów będziemy mieli wysokie oczekiwania. Po to tymi skokami się pasjonujemy. W 2025 roku odbędą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim. W Norwegii będzie sporo do zdobycia. Swój tytuł na normalnej skoczni postara się za to obronić Piotr Żyła.

Trzeb jeszcze kilka słów poświęcić dwóm osobom. Pierwszą z nich jest Peter Prevc, prawdziwa legenda skoków narciarskich, która na swoim koncie ma cztery medale olimpijskie, w tym drużynowe złoto, osiem krążków mistrzostw świata, z czego pięć w lotach, trzy małe kryształowe kule za loty i jedną za zwycięstwo w Pucharze Świata. Słoweniec we wrześniu będzie świętował dopiero 32. urodziny, ale już postanowił zakończyć swoją karierę sportową. Ogromna szkoda, bo był w znakomitej formie pod koniec tego sezonu, ale taka jego decyzja. My musimy to uszanować.

Drugą jest Marek Rudziński, legenda mikrofonu, zawsze prezentująca ogrom klasy w trakcie transmisji sportowych. Głos tego pana wielu osobom towarzyszył przez całe ich życie, w tym moje. Warto zaznaczyć, że w niedzielę świętował swoje 70. urodziny, a dziennikarstwem zajmuje się ponad 40 lat. Ostatnim konkursem w Planicy pożegnał się z kibicami skoków narciarskich. Panie Peterze i panie Marku - dziękuję!

A teraz czas dla wszystkich na przerwę od skoków narciarskich. Nie da się ukryć, że ten sezon był w pewnym sensie męczący, nie tylko ze względu na wyniki Polaków. Kontrowersji było mnóstwo, dziwnych decyzji organizatorów oraz jury także. Na osłodę otrzymaliśmy rewelacyjny konkurs, ale nie może on przykryć tego, co było wcześniej. Czy zostaną wyciągnięte wnioski? Czy Biało-Czerwoni powrócą na szczyt? Przekonamy się za kilka miesięcy.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Stoch poleciał ponad 250 metrów i zaczęły się protesty. Jest nagranie

Komentarze (0)