Kiedyś był wybitnym skoczkiem. Co robi teraz? Nie zgadniesz

Getty Images / Al Bello /Allsport / Na zdjęciu: Kazuyoshi Funaki
Getty Images / Al Bello /Allsport / Na zdjęciu: Kazuyoshi Funaki

W skokach narciarskich o wyniku zawodnika decydują przede wszystkim uzyskana odległość oraz styl zaprezentowany w powietrzu i podczas lądowania. Jednym z tych śmiałków, którzy latali daleko i pięknie, jest Kazuyoshi Funaki.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielokrotny medalista najważniejszych imprez oraz triumfator Turnieju Czterech Skoczni 1997/1998 przyszedł na świat 27 kwietnia 1975 roku w niewielkim mieście Yoichi, leżącym na japońskiej wyspie Hokkaido. Przygodę z narciarstwem rozpoczął w lokalnej szkółce, chociaż początkowo wydawało się, że zostanie alpejczykiem, a nie skoczkiem. Przeznaczenia nie da się jednak oszukać i już wkrótce młody obywatel Kraju Kwitnącej Wiśni szybował w powietrzu.

- Skakać na nartach zaczynałem w wieku dziesięciu lat, za panowania cesarza Hirohito - opowiada. – Później nadeszła era Akihito i kolejna, a ja nadal to robię. To niesamowite, że moja narciarska przygoda zahacza o aż tyle epok.

Debiut w Pucharze Świata

Swój pierwszy sukces na skoczni Japończyk odniósł w 1991 roku, kiedy wywalczył tytuł mistrza kraju w kategorii młodzieży gimnazjalnej. Niedługo później Funaki poszedł do liceum w Otaru i jako uczeń tej placówki zadebiutował w zawodach Pucharu Świata. Konkurs odbył się w pobliskim Sapporo, a chłopak zajął w nim dwudzieste siódme miejsce. Jak na debiut była to całkiem niezła lokata, ale na kolejną szansę na tym poziomie rywalizacji musiał czekać niemal dwa lata. Powolne parcie naprzód nie odstraszało go jednak od tej niebezpiecznej dyscypliny sportu.

- Kiedy stoi się z boku, to skoki narciarskie mogą się wydawać bardzo niebezpieczną konkurencją, ale w rzeczywistości tak nie jest - tłumaczy. - Wprawdzie zawodnikom przytrafiają się złamania oraz inne urazy, ale moim zdaniem to całkiem bezpieczna forma aktywności.

ZOBACZ WIDEO: Pierwsza edycja gali Herosi WP SportoweFakty za nami. Zobacz, kto wygrał

Pierwsze sukcesy

Drugi występ w konkursie PŚ przyniósł Japończykowi… pierwsze zwycięstwo! 10 grudnia A.D. 1994 Funaki triumfował na normalnym obiekcie w Planicy, a niedługo później był o krok od zwycięstwa w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Po dwóch konkursach w Niemczech na prowadzeniu znajdował się Andreas Goldberger, ale w trzecim, rozegranym w Innsbrucku, z dużą przewagą zwyciężył reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni, co dało mu pozycję lidera. Kazuyoshi szansę na spektakularny triumf zaprzepaścił jednak upadkiem w drugiej serii w Bischofshofen i ostatecznie zakończył zmagania w TCS na drugim stopniu podium. W sezonie 1994/1995 Japończyk uplasował się na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, w kolejnym wypadł z trzydziestki, ale zmagania 1996/1997 znów poszły po jego myśli. Funaki był trzeci w "generalce" PŚ, wywalczył srebro mistrzostw świata w Trondheim w drużynie oraz wygrał Turniej Nordycki. Życie zawodowego skoczka narciarskiego coraz bardziej mu się podobało.

- Zagraniczne podróże są fajne - mówi. - Puchar Świata w skokach narciarskich to trochę taki obwoźny cyrk, ponieważ w każdych zawodach biorą udział mniej więcej ci sami zawodnicy. Co ciekawe, niemal wszyscy pozostają ze sobą w dobrych, a czasem nawet przyjacielskich relacjach. Na skoczni są rywalami, ale poza nią świetnie się bawią w swoim towarzystwie.

Sezon życia

Kampania 1997/1998 nie bez powodu uważana jest za najlepszą w wykonaniu Funakiego. Japończyk ośmiokrotnie stawał na podium konkursów PŚ (w tym aż pięć razy na jego najwyższym stopniu), wygrał Turniej Czterech Skoczni, został mistrzem świata w lotach oraz wywalczył trzy medale podczas igrzysk olimpijskich w Nagano: złoty na skoczni dużej, srebrny na skoczni normalnej oraz złoty w drużynie. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni ustąpił tylko Primożowi Peterce. Jego drugi skok na dużym obiekcie w Nagano przeszedł do historii po tym jak osiągnął odległość 132,5 metra, otrzymując przy tym maksymalną notę – pięć "dwudziestek". Tymczasem olimpijskie sukcesy skłoniły go do podjęcia bardzo odważnego kroku.

- Po wywalczeniu złotego medalu na igrzyskach w Nagano odszedłem z teamu sponsorskiego i stałem się wolnym strzelcem - wspomina. - Niemal wszyscy europejscy skoczkowie byli w tamtym czasie niezależni. W Japonii jeśli należałeś do teamu, to bez względu na osiągane wyniki mogłeś liczyć na pensję oraz trzy posiłki dziennie. Znajdowaliśmy się w bardzo uprzywilejowanej sytuacji. Byłem w szoku, kiedy Europejczyk cieszył się z piątego czy szóstego miejsca bardziej niż ja z mistrzostwa. Zdecydowałem się uczynić taki krok, ponieważ byłem ciekaw co się stanie, kiedy wejdę w ich buty.

Mistrz świata

Na fali tych sukcesów Kazuyoshi Funaki płynął jeszcze w sezonie 1998/1999. Japończyk wygrał wówczas trzy konkursy PŚ, a w aż dwunastu innych lądował na podium. W walce o Kryształową Kulę nieznacznie lepsi od niego okazali się jednak trzej inni wirtuozi: Martin Schmitt, Janne Ahonen oraz Noriaki Kasai. Pochodzący z Yoichi skoczek swoje pięć minut miał natomiast podczas mistrzostw świata w Ramsau, gdzie zgarnął złoto na skoczni normalnej oraz srebro w drużynie. Utrzymywał się w ścisłej czołówce pomimo tego, że decyzja, którą podjął po igrzyskach, wiele go kosztowała.

- Piekielnie trudno było pozyskać jakiegokolwiek sponsora - przywołuje dawne czasy. - Pamiętam, że z listą około trzydziestu firm poszedłem do biurowca w Shinjuku. Z nikim się wcześniej nie umawiałem, tylko pukałem od drzwi do drzwi i po prostu pytałem o możliwość sponsoringu. Gdy słyszałem odmowę, szedłem dalej i dalej, a każde kolejne podejście szlifowało mój dar przekonywania. Dziś na szczęście nie trzeba już działać w ten sposób. To zupełnie inne czasy dla skoków narciarskich.

Ostatni triumf w PŚ

Mało kto przypuszczał, że druga lokata, którą Funaki wywalczył 19 marca 1999 roku na mamuciej skoczni w Planicy, zapoczątkuje dwuipółletnią nieobecność tego reprezentanta Japonii na podium zawodów Pucharu Świata. Fatalna passa została przerwana dopiero 23 listopada A.D. 2001 w Kuopio, gdzie Kazuyoshi był trzeci. Taki sam wynik osiągnął niedługo później w Villach, ale w zmaganiach o Kryształową Kulę i tak nie miał już nic do powiedzenia. Królował wówczas Adam Małysz, a Funaki sezon 2001/2002 ukończył na jedenastej lokacie. Później natomiast było już tylko gorzej, chociaż z MŚ w Predazzo przywiózł srebro w drużynie. Przebłysk jego formy można było zobaczyć jeszcze 5 lutego 2005 roku w Sapporo, gdzie odniósł swój ostatni triumf w karierze. Po zmaganiach 2004/2005 Funaki wypadł z grona etatowych uczestników Pucharu Świata i w konkursach tej rangi pojawiał się tylko przy okazji zawodów rozgrywanych w ojczyźnie.

- Kiedy byłem już bardzo dobrze po trzydziestce i pojechałem na Puchar Świata, moi dawni koledzy w większości byli już trenerami - wspomina. - Gdy nadeszła moja kolej, około trzydziestu z nich zaczęło wymachiwać chorągiewkami. Wszyscy naraz. Czułem, że skubańce bacznie mnie obserwują, co strasznie mnie rozbawiło i w efekcie tego nie poleciałem zbyt daleko.

Producent szarlotki

W chwili pisania tego tekstu Kazuyoshi Funaki nadal nie zakończył oficjalnie sportowej kariery, gdyż od czasu do czasu pojawia się w zawodach rozgrywanych na terytorium Japonii. W zmaganiach Pucharu Świata po raz ostatni wystąpił w sezonie 2011/2012, ale przecież istnieje wiele mniej medialnych imprez, w których rywalizują skoczkowie. Aktywność sportowa to jednak dla niego w tym momencie jedynie odskocznia od codzienności, polegającej głównie na pracy w lokalnej szkole o profilu medyczno-sportowym oraz biznesie.

- W 2008 roku założyłem z przyjaciółmi hurtownię spożywczą - opowiada. - Robimy szarlotkę z jabłek pochodzących z Yoichi na wyspie Hokkaido i sprzedajemy ją na cały kraj. Długo się zastanawiałem nad tym, co by można zrobić z owocami z mojego rodzinnego miasta. To ciężki kawałek chleba, ale samo wejście w ten biznes okazało się dość łatwe, ponieważ nie mieliśmy żadnej konkurencji.

W poszukiwaniu następców

Ryoyu Kobayashi w sezonie 2018/2019 został pierwszym zdobywcą Kryształowej Kuli rodem z Japonii. Tym samym poprawił on osiągnięcie Funakiego z kampanii 1997/1998, a Kazuyoshi stara się robić wszystko, żeby zachęcać dzieciaki do naśladowania nowego czempiona. Legendarny skoczek śmieje się też, że jedna szarlotka produkowana przez jego firmę waży tyle co złoty medal olimpijski, który wywalczył w Nagano. Ma to symboliczne znaczenie, gdyż Funaki zarobionymi na słodkościach pieniędzmi dzieli się z tymi, którzy zaczynają swoją przygodę ze skokami narciarskimi.

- Sprzęt kosztuje, więc staram się jakoś odciążyć rodziców młodych zawodników - mówi. - Liczba sztuk sprzętu, który ufundowaliśmy, idzie w tysiące. Firma prosperuje na tyle dobrze, że nawet przy słabszej sprzedaży udaje się utrzymać sponsoring i wyjść na zero. W Ebetsu mamy kilka małych, ręcznie zbudowanych skoczni. Robimy wszystko, żeby zachęcić dzieciaki do tego sportu.

Nadal aktywny

Funakiemu marzy się, że będzie mógł uprawiać skoki narciarskie nawet będąc już w sędziwym wieku. Nie są to marzenia bez pokrycia, o czym świadczą metryki najstarszych uczestników mistrzostw świata weteranów oraz to, co w ostatnim czasie wyczynia starszy od niego Noriaki Kasai. Japończyk dba o formę, a codzienne troski nie przeszkadzają mu w regularnych treningach i właściwym odżywianiu się.

- Każdego ranka korzystam z siłowni lub basenu - chwali się. - Po treningu jem właściwie wszystko na co mam ochotę. Zestresowany człowiek tyje, więc staram się nie stresować. Tuż po treningu proces wchłaniania pokarmu jest spowolniony, dlatego udaje mi się trzymać linię. Czasem pod wieczór nachodzi mnie ochota na grillowane mięso, ale staram się go nie jeść tak późno. Wieczorem kontrolę nad kuchnią przejmuje moja żona, która preferuje dania bogate w warzywa. Jem trzy dobrze zbilansowane posiłki dziennie.

Kazuyoshi Funaki od 2007 roku jest żonaty. Para doczekała się córki.

Komentarze (0)