Za Kamilem Stochem kiepski sezon. Od początku zeszłorocznych zmagań w Pucharze Świata Stoch nie błyszczał formą. Zdobył tylko 256 punktów, co jest jednym z najsłabszych wyników w całej jego karierze. Do tego ani razu nie zameldował się w czołowej dziesiątce. Jego najlepszym rezultatem były 11. miejsca w Innsbrucku oraz na mamutach w Oberstdorfie i Planicy.
Stoch zamierza kontynuować karierę, ale chce coś zmienić w sposobie przygotowań. Dlatego zdecydował się na pracę z indywidualnym trenerem. Według medialnych doniesień miałby nim być Michal Doleżal. 36-latek zwrócił się do PZN z prośbą, aby dostał zgodę na takie rozwiązanie.
Ostateczna decyzja wciąż nie zapadła. Związek szuka rozwiązań i pieniędzy, by spełnić prośbę trzykrotnego mistrza olimpijskiego. "Polski Związek Narciarski respektuje prośbę Kamila Stocha i zajmie się stworzeniem ramowych warunków dla indywidualnego przygotowania do sezonu" - przekazano w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: Wcześniej o tym nie mówił. "Dałem jej pieniądze. Oszukała mnie"
Głos w tej sprawie zabrał też Adam Małysz. Jego słowa są niepokojące. I choć dziennikarze piszą o tym, że Doleżal będzie współpracował ze Stochem, to Małysz twierdzi, że o wszystkim wie z mediów.
- Naszym zadaniem jest próba znalezienia pieniędzy na team Kamila, oczywiście ze współpracą i pomocą Kamila, bo nie da się inaczej. Będziemy rozmawiać ze sponsorami, ministerstwem i tak dalej, ale na to potrzeba czasu. Nie da się szybko - powiedział Małysz.
Doleżal zakończył już współpracę z Niemcami, gdzie pełnił funkcję asystenta trenera Stefana Horngachera. Zresztą szef PZN o tym też dowiedział się z mediów. Małysz jeszcze z nim nie rozmawiał na temat współpracy.
Małysz obawia się też ryzyka tarć w reprezentacji. - To musi być jasno doprecyzowane w każdym punkcie. I dlatego też uważam, że na wszystko jest bardzo mało czasu, wręcz za mało! Z drugiej strony wiem, że Kamil chce rozpocząć przygotowania dopiero na przełomie maja i czerwca. Został miesiąc, żeby to wszystko ułożyć - dodał.
Wyjaśnił też, że podczas ostatniego spotkania ze skoczkami w Planicy, zawodnicy powiedzieli, że chcą współpracować dalej z trenerem Thomasem Thurnbichlerem, ale liczą na bardziej indywidualne podejście i więcej swobody. Szkoleniowiec przygotował plan, rozmawiał z zawodnikami i uzyskał ich akceptację na warunki.
- W tym gronie nie było chyba Kamila, bo on od razu wyjechał na urlop. Wcześniej jednak Kamil mówił, że chce kontynuować pracę i że to nie tak, że on nie wierzy Thomasowi. Może później przemyślał sprawę. Nie dziwię się i rozumiem to - stwierdził Małysz.
Za czasów zawodniczej kariery Małysz też zbudował swój team, a jego głównym trenerem był Hannu Lepistoe. Jak dodał obecny szef PZN, sam używał takich argumentów, jak obecnie Stoch.
Czytaj także:
Sensacyjna decyzja trenera polskich skoczkiń
Potrzebny twardy reset. Jesteśmy damskim odpowiednikiem Kazachstanu