Zazwyczaj egzaminy maturalne są zdawane przez uczniów w wieku 19 lub 20 lat. Zdecydowanie inaczej było w przypadku Adama Małysza. Wszystko dlatego, że w pierwszej kolejności postanowił on zadbać o zawód. Później natomiast najważniejsza stała się kariera sportowa.
- Poszedłem do zawodówki, żeby mieć jakiś zawód. W ostatniej klasie już prawie wcale nie chodziłem do szkoły - wciąż były wyjazdy, zgrupowania i tylko dzięki uprzejmości nauczycieli skończyłem tę szkołę - mówił Małysz w rozmowie z portalem Ski Jumping.
W ten sposób Małysz zdobył zawód dekarza. Potem natomiast zupełnie oddał się sportowi - przez dwie dekady świętował liczne sukcesy. Na naukę nie miał czasu.
Powrót do edukacji nastąpił natomiast wtedy, gdy znajdował się już u schyłku kariery.
W lutym 2010 roku - w trakcie igrzysk olimpijskich w Vancouver - Małysz sięgnął po dwa srebrne medale. Później wyszło na jaw, że to była jego... "studniówka".
Wybitny skoczek po ponad 10 latach od zakończenia szkoły przygotowywał się do zdania egzaminu dojrzałości. Do Polski wrócił wykończony i początkowo chciał zrezygnować z realizacji planu.
- Siedziałem trzy tygodnie w Warszawie nad książkami. To było naprawdę okropne. Wszyscy mnie pytali, czemu się tak stresuję, a ja dopiero wtedy zrozumiałem cierpienia wszystkich maturzystów - mówił magazynowi "Kontrast".
Ostatecznie maturę zdał jako 33-latek. Później wybrał się na studia. W 2020 roku ukończył zarządzenie na Politechnice Częstochowskiej. Małysz napisał pracę magisterską pt. "Nowoczesne metody zarządzania imprezami sportowymi na przykładzie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Polsce".
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
Czytaj także:
> Media: trzęsienie ziemi w kadrze skoków. Trener poszedł do sądu
> Polski mistrz świata zadebiutuje w polityce. Złożył istotną obietnicę