Norweski skoczek Kristoffer Eriksen Sundal podczas kwalifikacji do sobotniego (23.11) konkursu PŚ w Lillehammer siedział już na belce, gdy nagle ta... wystrzeliła w górę. Na tablicy paliło się żółte światło, ale zawodnik został "wypchnięty" przez maszynę startową i musiał ruszyć w dół.
Sundal pokazał klasę i pomimo całej sytuacji uzyskał aż 132 metry. Po wylądowaniu był, co zupełnie zrozumiałe, wściekły (więcej TUTAJ).
Eksperci skomentowali incydent na portalu X i nie zostawili suchej nitki na organizatorach zawodów PŚ. "Nie mogę uwierzyć, że właśnie widziałam, jak belka popchnęła skoczka, by oddał próbę. Całe szczęście, że skończyło się to tak, jak się skończyło, bo to skandaloza" - podsumowała Sara Kalisz (TVP Sport).
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
"Niebywały skandal. Podczas zmiany belki organizatorzy strącili Sundala z belki najazdowej. Skoczył z takiej pozycji. Jest wściekły na jury, rzuca sprzętem. Lillehammer stara się robić dobre zawody PŚ. Ale tu rok w rok się kompromitują" - skrytykował Michał Chmielewski (TVP Sport).
"Jeszcze nie było konkursu, a już ciśnienie mocno podniesione. Sundal zepchnięty z belki przez maszynę! Skandaloza. Przecież jakby padł na tory, mogło skończyć się fatalnie" - to z kolei wpis Maeusza Lelenia (TVP Sport).
"Sundal powinien mieć prawo powtórzenia skoku. Fajnie, że zaliczyli wynik (mimo ruszenia na żółtym świetle), ale gość mógł tu walczyć o zwycięstwo w Q (za to jest kasa), a został staranowany przez sprzęt" - napisał Leleń w kolejnym poście.
"Skok Sundala zaliczony. Dobrze, że mimo tak kuriozalnej sytuacji zachował zimną krew i daleko pofrunął" - podkreślił Karol Cześnik (SkokiPolska).