Stoch wskazał powód klęski na start sezonu

Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch nie zaliczy do udanej inauguracji Pucharu Świata w sezonie 2024/2025. W Lillehammer nasz skoczek nie zakwalifikował się nawet do drugiej serii. - Zmagałem się z napięciem całego ciała - stwierdził przed kamerą Eurosportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Pięciu polskich skoczków przebrnęło przez kwalifikacje, ale dwóch z nich opadło już po pierwszej serii. Na tym etapie konkurs w Lillehammer zakończyli Maciej Kot i Kamil Stoch. Ten drugi skoczył 122 metry i z notą 121.1 pkt uplasował się na 35. pozycji.

- Zmagałem się z napięciem całego ciała i też trochę brakowało mi takiego luzu i swobody. To był główny problem, który uniemożliwił mi po prostu dobre skakanie - powiedział Stoch przed kamerą Eurosportu.

- Tutaj pojawiło się napięcie znacznie wcześniej, bo już tak naprawdę kilka dni przed zawodami. Z każdym dniem to napięcie schodziło. I tak naprawdę mój skok oddany w pierwszej serii konkursowej to powiedziałbym, że i tak był najlepszy ze wszystkich oddanych tutaj. Tak że to jest taki plus, coś pozytywnego, co mogę wynieść - dodał w rozmowie z Kacperem Merkiem.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Nasz reprezentant ma świadomość, że ma jeszcze nad czym pracować. - Były elementy, które dalej wymagają może nie poprawy, ale po prostu puszczenia, zaufania temu. Chodzi o to, żeby być swobodnym. Wtedy wszystko wychodzi tak, jak ma być - wyznał 37-latek z Zębu.

Michal Doleżal, który pracuje ze Stochem, powiedział reporterowi Eurosportu, że jak u Kamila "puści", to będzie skakał bardzo daleko. Czy można zatem powiedzieć, że w trakcie pobytu w Lillehammer pojawiła się dobra tendencja?

- Chciałbym, żeby każdy kolejny skok był coraz lepszy. Nad tym będę się starał konsekwentnie pracować. Wiadomo, nie jest to łatwa sytuacja. Jest mi przykro, bo niefajnie jest skończyć zawody na pierwszej serii - powiedział Stoch.

- Ale z drugiej strony nie jest to pierwsza taka zima w mojej długiej karierze. Czasami bywało tak, że przez pierwsze dwa-trzy weekendy się męczyłem, a potem przychodził moment, w którym coś zaskakiwało. Znajdowaliśmy jakiś klucz do mojego lepszego skakania, z czasem puszczało i dalej było OK. Wierzę, że i tym razem tak będzie - dodał nasz reprezentant.

Okazję do poprawienia swojego rezultatu Stoch będzie miał już w niedzielę. Drugi konkurs w Lillehammer rozpocznie się o godz. 16:00. Wcześniej odbędą się kwalifikacje.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty