Po znakomitym starcie obniżył loty. "To boli"

Getty Images / Dominik Berchtold/VOIGT / Na zdjęciu: Artti Aigro
Getty Images / Dominik Berchtold/VOIGT / Na zdjęciu: Artti Aigro

Artti Aigro w sobotnich kwalifikacjach do konkursu w Lillehammer oddał znakomity skok na 134 metry, co dało mu wysokie, piąte miejsce. Mimo tego sukcesu Estończyk nie zdołał powtórzyć udanego występu w konkursie, przez co ma mieszane uczucia.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie jest tajemnicą, że Artti Aigro to skoczek, który trenuje z norweską kadrą. Przez to można było oczekiwać, że zanotuje udaną jak na siebie inaugurację nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich z uwagi na rywalizację we wspomnianym kraju, a konkretnie w Lillehammer.

Estończyk już podczas Letniego Grand Prix w Wiśle pokazał swoją formę, dwukrotnie stając na drugim miejscu podium. W Lillehammer sobotnią rywalizację zakończył na 20. pozycji, a w niedzielę poprawił się o jedno miejsce.

- W kwalifikacjach wykonałem niesamowity skok. Jestem bardzo ciekaw, na jakiej pozycji ukończyłbym konkurs, gdybym powtórzył takie skoki w zawodach. Trochę mnie to boli, z drugiej strony nie mogę uznawać takiego weekendu na nieudany. W końcu zająłem dwa razy miejsce w TOP20, nigdy wcześniej nie zacząłem sezonu z tak wysokiego pułapu - przyznał Aigro cytowany przez estoński portal Postimees Sport.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Zaznaczył też, że ma jeszcze sporo czasu na to, by zabłysnąć. - Cykl Pucharu Świata trwa długo, mam więc mnóstwo czasu na osiągnięcie dobrych wyników. Czuję, że stać mnie na jeszcze lepsze skoki niż ten kwalifikacyjny i muszę takie próby oddawać w zawodach. Tak jak mówię, początki poprzednich sezonów nie były dla mnie zbyt udane, więc mimo wszystko weekendowe wyniki dodały mi trochę pewności siebie. Oczekiwania mam jednak zdecydowanie wyższe - wyznał Estończyk.

O poprzednim sezonie Aigro nie mógł wypowiadać się pozytywnie, gdyż zakończył zmagania na 43. miejscu w klasyfikacji generalnej. Najlepsze występy zanotował wówczas w Willingen i Sapporo, gdzie uplasował się na 18. miejscu.

Warto przypomnieć ważną deklarację ze strony Estończyka, która miała miejsce w zeszłym roku. Otóż jego cel to miejsce w czołowej dziesiątce podczas igrzysk olimpijskich, zaplanowanych na 2026 rok.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty