Przed ostatnim konkursem 73. Turnieju Czterech Skoczni sytuacja w klasyfikacji generalnej była wyjątkowo wyrównana. Austriacy Stefan Kraft, Jan Hoerl oraz Daniel Tschofenig dzielili między sobą pierwsze trzy pozycje, a różnice punktowe były minimalne. Na prowadzeniu znajdował się Kraft, ale jego przewaga nad drugim Hoerlem wynosiła zaledwie 0,6 punktu, a nad trzecim Tschofenigiem - 1,3 punktu. Wszystko wskazywało na to, że to właśnie oni stoczą pasjonującą walkę o końcowe zwycięstwo.
Finałowy konkurs odbył się na skoczni w Bischofshofen, co dodało dodatkowego smaku rywalizacji, ponieważ Austriacy mieli okazję powalczyć o triumf na własnej ziemi. Pierwsza seria przyniosła spore emocje: Kraft prowadził, zwiększając minimalnie swoją przewagę nad rywalami, lecz wciąż nic nie było przesądzone.
W drugiej serii jako pierwszy z trójki faworytów skakał Tschofenig. Osiągnął imponujące 140,5 metra, czym wysoko zawiesił poprzeczkę dla kolegów z reprezentacji. Hoerl zdołał przebić tę odległość, lądując na 143. metrze, ale przez problemy przy lądowaniu jego noty zostały obniżone, co kosztowało go prowadzenie. Ostatni na belce pojawił się Kraft, który po długim oczekiwaniu nie wytrzymał presji i przegrał ze swoimi rodakami.
Ostatecznie to Daniel Tschofenig mógł cieszyć się z końcowego triumfu w prestiżowym cyklu. Zaledwie 1,4 punktu przewagi nad drugim Hoerlem oraz 4,1 nad trzecim Kraftem pokazuje, jak wyrównana była rywalizacja w tegorocznym Turnieju Czterech Skoczni.
Za zwycięstwo w całym cyklu Daniel Tschofenig otrzyma nagrodę w wysokości 100 tysięcy franków szwajcarskich, co przy obecnym kursie daje ponad 452 tysiące złotych.
Puchar Świata w skokach powróci za dwa tygodnie. 18 i 19 stycznia zawodnicy rywalizować będą w Zakopanem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii