Kamil Stoch, po niedzielnym (23.11) konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer, w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu, podsumował swój występ, w którym zajął 12. miejsce (WIĘCEJ TUTAJ).
38-letni Stoch oddał skoki na odległość 138,5 m i 123,5 m, będąc ponownie, tak jak w sobotnich zawodach w Lillehammer (uplasował się na 13. pozycji), najlepszym polskim skoczkiem w klasyfikacji końcowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Mimo że był bliski pierwszej "dziesiątki" i po pierwszej serii zajmował ósme miejsce, czuje lekki niedosyt, zwłaszcza po drugiej, słabszej próbie. Jak sam przyznał, drugi skok był "totalnie w miejscu" i brakowało w nim rotacji, co skontrastował z "za agresywnym" skokiem z dnia poprzedniego.
Stoch wyraził "sportową złość", ale jednocześnie z humorem i pokorą podszedł do wyniku, mówiąc: "Takie jest życie, taką sobie robotę wybrałem".
Trzykrotny indywidualny mistrz olimpijski stwierdził, że wie, co zrobił źle, i mimo rozczarowania, cały konkurs ocenia z umiarkowanym optymizmem.
- Mogę sobie ponarzekać, ale ten konkurs koniec końców nie był taki zły. Po jednym superskoku, po drugim takim średnim na jeża, przyjmuję to z pokorą i wdzięcznością - podsumował na antenie Eurosportu.
Skoki narciarskie w Wiśle - oglądaj w TVP1 o 14:40 w Pilocie WP (link sponsorowany)