Inga Dziergas: Ostatnio nastąpił bardzo widoczny progres w Twojej formie, czym jest to spowodowane? Zmieniłeś może coś w swoich treningach?
Maciej Kot
: Poprawę mojej dyspozycji zawdzięczam szczególnie temu, że trenowałem bardzo ciężko przez cały rok. Realizowałem wszystko po kolei małymi krokami, nie próbowałem "przeskoczyć" żadnego etapu. Ten progres nie był zauważalny od razu, tylko rozłożony był na dość długi czas.
Bardzo dobrze prezentowałeś się w letnich zawodach, zimę też masz udaną, co bez wątpienia musi motywować Cię do pracy. To w sumie najlepszy rok w całej Twojej karierze. Jak chciałbyś, żeby wyglądała dalsza część sezonu w wykonaniu Macieja Kota?
Przede wszystkim chcę podtrzymać do końca zimy moją dobrą passę, dalej startować w Pucharze Świata i oczywiście regularnie punktować. Chciałbym zacząć piąć się w górę w klasyfikacji generalnej i przebić się w końcu do pierwszej "20".
Mieliśmy ostatnio zawody Turnieju Czterech Skoczni. Wiele osób mówi, że Austriacy byli wtedy wyraźnie faworyzowani. Co Ty o tym myślisz?
Popieram to stanowisko, bo było to widać na turnieju. Noty sędziowskie praktycznie zawsze mają jedne z najwyższych. Odnoszę ostatnio wrażenie, że dostaje się je za nazwisko. Korzystnie jest mieć też wysoki numer startowy, wtedy sędziowie też zupełnie inaczej na ciebie patrzą. Austriacy zawsze są dobrze punktowani, a na przykład Kamila Stocha bardzo często niesprawiedliwie oceniają. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może to przez jego specyficzny styl. Wracając do pytania, byli wyraźnie faworyzowani. Mogliśmy to zobaczyć szczególnie podczas zawodów w Oberstdorfie, kiedy to Schlierenzauer zepsuł skok, Morgenstern zrobił to samo i sędziowie postanowili od nowa rozpocząć serię. Często też było tak, że przetrzymywali Austriaków, nie puszczali ich, kiedy były złe warunki. Może dziwnie to brzmi, bo w sumie było to zgodne z zasadami, ale w wielu innych przypadkach, kiedy panowały porównywalne warunki, zgoda na skok była.
Spora część zimy już za nami. Kto Twoim zdaniem zgarnie w tym roku Kryształową Kulę?
Póki co ciężko powiedzieć. Dawno nie było już takiego sezonu, kiedy pierwsza "10" była tak wyrównana, jak to ma miejsce w tym roku. Praktycznie każdy z nich ma szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ. Zawsze wyglądało to tak, że w połowie sezonu było już wiadomo kto wygrał, bo miał tak dużą przewagę nad innymi. W zeszłym roku było tak z Morgensternem, kiedyś z Małyszem. Zawsze na prowadzeniu był zawodnik, który nazbierał tyle punktów do stycznia albo lutego, że było wiadomo, że już tego nie roztrwoni, a teraz za to czołówka jest wyrównana. Andreas Kofler miał dobrą passę na początku, nadal skacze dobrze, ale jednak coraz słabiej. Za nim jest też jeszcze Anders Bardal, który raz wygrywa, a raz nie łapie się do "30". Jest w sumie taką norweską niewiadomą. Thomas Morgenstern skacze za to coraz lepiej, także goni. Kamil też goni, także myślę, że końcówka sezonu będzie emocjonująca. Nie zdziwię się, jeżeli to konkurs w Planicy wyłoni zwycięzcę.
Masz już pewnie doświadczenie z nowym systemem oceniania. Chciałbyś może coś w nim zmienić? Jak uważasz, czy punkty odzwierciedlają warunki panujące w powietrzu?
Ten system jest mimo wszystko trochę niesprawiedliwy. Myślę, że plus za wiatr w plecy powinien być jednak trochę większy, bo na niektórych skoczniach w trudnych warunkach po prostu nie da się odlecieć. Odległość jest krótka, a dodatkowe punkty wtedy praktycznie nic nie dają. Uważam, że powinni zmienić rozstawienie czujników albo zamontować ich trochę więcej. Jak jesteśmy już przy plusowych punktach, to według mnie ważne też jest to, by podczas zawodów nie manipulować zbyt dużo belką startową. Powinni ją zmieniać tylko jak jest to naprawdę bardzo konieczne, kiedy mają miejsce jakieś niebezpieczne sytuacje, czyli na przykład gdy skoki są bardzo długie, czy też bardzo krótkie. Niestety w praktyce różnie to wygląda i czasami odnoszę wrażenie, że belka jest zmieniana zupełnie bez powodu.
Od pewnego czasu Twoim sponsorem jest firma "Wagraf". Jak układa Wam się współpraca?
Muszę powiedzieć, że naprawdę bardzo dobrze. Prezes jest z nami w stałym kontakcie. Nie jest tak, że to tylko jakaś tam anonimowa osoba, która wspiera nas finansowo, nie wiemy jak wygląda ani nie rozmawiamy z nią. Mamy ze sobą kontakt, zawsze są gratulacje po zawodach, a kiedy nie ma wyników, otrzymujemy od niego wsparcie. Pociesza nas, mówi żebyśmy się nie przejmowali, że w nas wierzy i na nas liczy. Wiem, że gdyby coś się stało, mógłbym zawsze zwrócić się do niego ze swoim problemem, to się ceni.
Mamy pierwszy zimowy sezon po tym, jak Adam Małysz zakończył karierę. Jak oceniasz konkursy bez Waszego odwiecznego lidera?
Dla naszego zespołu bez wątpienia jest to swego rodzaju uszczerbek, bo Adam był zawodnikiem, który zawsze walczyło najwyższe cele, przez co motywował też nas. Teraz jego miejsce zajął Kamil Stoch który też osiąga ostatnio bardzo dobre wyniki, sam staram się teraz mu dorównać. W sumie minął już rok i wszyscy zdążyli się do braku Adama przyzwyczaić. Jest trochę smutno bez niego, ale jak widać, dajemy sobie radę!
Cała kadra trenuje teraz z Łukaszem Kruczkiem. Wcześniej był jeszcze Małysz, a z nim Hannu Lepistoe. Odczuwasz jakąś różnicę teraz? Wpływa to jakoś na mentalność polskich zawodników? Zawsze wyglądało to tak, że Wy jesteście tak jakby tym drugim zespołem.
Szczerze mówiąc to nie odczuwaliśmy tego jakoś szczególnie. Nie było tak, że Adam był drużyną A, a my drużyną B, ale w sumie było to na podobnej zasadzie. On był zawsze A, a my na przykład A'. Też na podobnych zasadach on miał swojego trenera, swoje finansowanie, a my swoje. Współpraca była mimo wszystko bardzo dobra, nie wyglądało to tak, że Hannu i Adam się od nas odcinali. Obozy były wspólne, wyjazdy na zawody też, treningi na sali również mieliśmy razem. Trenerzy praktycznie cały czas byli ze sobą w kontakcie i współpracowali, podobnie zawodnicy. Nie było jakiegoś wyraźnego podziału.
A co sądzisz o treningach Łukasza Kruczka?
Myślę, że o wszystkim świadczą wyniki, które są ostatnio dobre, dużo lepsze niż w zeszłym roku. To oznacza, że nie mogę narzekać, bo treningi są prawidłowe, dobrze dostosowane. Przyznam, że w lecie trenowaliśmy bardzo ciężko, ćwiczenia były męczące, ale to pozwoliło nam się dobrze przygotować do zimy. Teraz co prawda trening jest lżejszy. Jesteśmy na bieżąco monitorowani na specjalnej platformie, która pokazuje nam siłę, wysokość wyskoku, a to pozwala szybko stwierdzić, co należy jeszcze poprawić.
Skoki narciarskie uprawia też Twój brat Jakub. Jak oceniasz jego skoki? Co sądzisz o aktualnej dyspozycji Kuby?
Nie da się ukryć, mój starszy brat ma ostatnio sporo problemów związanych szczególnie z treningiem i z techniką. "Na oko" jego skoki nie wyglądają źle, ale później okazuje się, że nie ma dobrej odległości. Nie wiadomo o co dokładnie chodzi, przez co Kuba jest trochę zagubiony teraz. Aktualnie szuka odpowiedniego treningu, który da mu lepszą dynamikę. Technicznie jest bardzo dobry, ale niestety Kuba nie ma ani siły, ani szybkości. Dużo traci przez to, że jest taki wolny na progu. Jak już mówiłem mój starszy brat jest na etapie poszukiwań takiej wizji skoku, że tak to nazwę. Czegoś, czego będzie mógł się zaczepić i pójść za tym dalej, czegoś, co pokaże mu, jak powinien skakać.
A jak oceniasz swoje dotychczasowe występy?
Pierwsza część sezonu aż do konkursów w Engelbergu była słaba w moim wykonaniu. Dobre skakanie zaczęło się w sumie od Turnieju Czterech Skoczni. Zacząłem oddawać po dwie równe próby, ustabilizowałem formę. Swoje skoki póki co oceniam pozytywnie. Myślę, że z zawodów na zawody jest coraz lepiej i mam nadzieję, że tak będzie się to układać dalej.
Bez wątpienia przed sezonem podobnie jak pozostali zawodnicy postawiłeś sobie jakieś cele. Udaje Ci się je realizować?
Przyznam, że na ten sezon miałem dwa takie podstawowe cele. Jeden, o którym mówiłem głośno i drugi taki cichy, o którym mało osób jeszcze wie. Po pierwsze chciałem punktować w Pucharze Świata, co udało mi się zrobić i jestem z tego bardzo zadowolony. Z kolei mój cichy cel, do którego zrealizowania trochę mi chyba jeszcze brakuje, ale mimo tego nadzieję na wypełnienie go cały czas mam, to, to, że chciałbym wystąpić ostatniego dnia w zawodach w Planicy, kiedy to skacze czołowa "30" Pucharu Świata. Wtedy prezentują się tylko najlepsi i chciałbym być jednym z nich.