W pierwszym, jak i w drugim konkursie 61. Turnieju Czterech Skoczni zwyciężył ten sam zawodnik - rewelacyjny Anders Jacobsen. W Oberstdorfie różnica między nim, a drugim Gregorem Schlierenzauerem wynosiła, bagatela, 11,6 punktu. W Garmisch-Partenkirchen po kiepskiej technicznie pierwszej próbie, w drugiej odsłonie zawodów przeskoczył skocznię. W ten sposób Norweg potwierdził swoją znakomitą dyspozycję, powtarzalność i kondycję fizyczną. Tym razem pokonał Austriaka różnicą zaledwie 0,9 punktu.
Faworytów aktualnej edycji TCS nie trzeba więc długo szukać. W klasyfikacji generalnej Turnieju Jacobsen wyprzedza "Schlieriego" o 12,5 punktu. To wartość zdecydowanie "do odrobienia" w kolejnych dwóch konkursach. Jednak różnica między Austriakiem, a trzecim w klasyfikacji Tomem Hilde jest już znacząca. To 26,1 oczka. Następni zawodnicy plasują się w tabeli znacznie ciaśniej, a więc prezentują podobny poziom.
Jednak, aby utrzymać ciągłość fantastycznych rezultatów potrzeba wręcz żelaznej formy. Spójrzmy, jak sytuacja prezentowała się rok temu. Zacznijmy od Schlierenzauera. W 60. TCS podczas pierwszego konkursu udało mu się wywalczyć pierwsze miejsce. Swój wyczyn powtórzył także w Garmisch-Partenkirchen. Później, mimo znakomitej dyspozycji jego wyniki nieco się osłabiły. W Innsbrucku zajął bowiem 2. a w Bischofshofen 3. pozycję. Przy ewentualnym, analogicznym osłabieniu dyspozycji, w obecnym sezonie nie będzie miał szans powalczyć z Norwegiem o zwycięstwo.
Jak wiadomo, w przypadku Jacobsena musimy przeanalizować 59. TCS. Trudno jednak pokusić się o jakiekolwiek wnioski płynące z analizy - 27-latek osiągał wtedy wyniki w kratkę i zajmował kolejno lokaty 23., 4., 15. oraz 9. Skupmy się więc na Turnieju, w którym wygrał, czyli tym rozegranym w sezonie 2006/2007. Wtedy swoją walkę o triumf rozpoczął przeciętnie - od 4. miejsca. W Ga-Pa zajął natomiast 5. pozycję. Austriacka część zawodów sprzyjała mu jednak znacznie bardziej niż niemiecka. Zmagania w niej rozpoczął od mocnego uderzenia w Innsbrucku (1. lokata) i świetnego występu w Bischofshofen (2. miejsce). Jeśli w obecnym sezonie skocznie Bergisel i Paul-Ausserleitner-Schanze również "uśmiechną się" do Norwega, Gregor będzie mógł cieszyć się wyłącznie drugim miejscem.
Co natomiast z Polakami? Maciej Kot, porażką w Oberstdorfie pogrzebał swoje szanse na świetny wynik w klasyfikacji generalnej Turnieju. Kamil Stoch, na półmetku zajmuje 7. pozycję i traci do lidera 60,2 punktu. Zapewne, choćby się bardzo natrudzić, ciężko byłoby znaleźć optymistę twierdzącego, że zawodnik urodzony w Zakopanem ma jeszcze szansę na zwycięstwo, ale przy szczęśliwym zbiegu okoliczności i druzgocących wygranych Polaka, to nie byłoby aż tak niemożliwe...
5. lokata pierwszego z wymienionych Polaków w Ga-Pa zaskoczyła wszystkich kibiców skoków narciarskich. Jeśli przeanalizujemy poprzednią edycję Turnieju okaże się, że Maciej lepiej radzi sobie na austriackich obiektach. Rok temu w Oberstdorfie był 40., w Garmisch 37., ale już w Austrii punktował - zajmował lokaty 30 i 28. Jeśli ta zasada sprawdzi się także w tym roku serca polskich kibiców urosną do niewyobrażalnych rozmiarów.
Kamil Stoch, w 60. TCS najlepsze miejsce, bo 4. zajął na Grosse Olympiaschanze. W pierwszym konkursie był 23. W Austrii lokował się natomiast dwa razy na pozycji 9. Miejmy nadzieję że tendencja spadkowa tym razem się nie sprawdzi.
Nasza analiza jest skrótowa i dość powierzchowna, oczywistym jest jednak, że nawet najbardziej wnikliwe rozważania nie dadzą odpowiedzi na pytanie, kto zwycięży w 61. TCS, a kto będzie na pozostałych dwóch miejscach podium. Gdyby jednak Kamil przełamał zeszłoroczną negatywną tendencję na austriackich obiektach nikt nie miałby do niego pretensji...