Mirosław Graf jest pierwszym zawodnikiem na świecie, posługującym się w locie współczesnym stylem "V". Wieloletni działacz sportowy, trener narciarzy klasycznych i w końcu przewodniczący komisji skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl chwali biało-czerwonych za występ w Innsbrucku. - Nie tylko Maciek i Kamil, ale i pozostali nasi reprezentanci również pokazali się z dobrej strony. Mam na myśli Krzyśka, Dawida i Stefana. Uważam, że będzie trudno Stochowi wywalczyć miejsce na podium. Przed nim są bardzo dobrzy zawodnicy, którzy w każdym konkursie skaczą powtarzalnie i daleko - mówi były reprezentant Polski.
Graf uważa, że narciarskie buty "Wikingów" nie są czymś nadzwyczajnym. - Jeżeli chodzi o buty Norwegów, to myślę, że jest to zagrywka psychologiczna. Ten mały element może mieć wpływ na skoki, ale raczej bardziej pod względem mentalnym, a nie rzeczywistym. Narty i kombinezon to już co innego. Sądzę, że sprzęt dzisiaj odgrywa poważną rolę skokach, ale i całym sporcie. Tak, jak już wspomniałem, to prawdopodobnie poważniej brałbym pod uwagę wymienione elementy, ale też np. smarowanie nart, technikę dojazdu ze względu na szybkość na progu i rodzaj wiązań - wyjaśnia dawny rekordzista obiektu w Szklarskiej Porębie.
Doświadczony działacz sądzi, że "latanie" na "deskach" ma coraz więcej wspólnego z liczeniem. - Czy skoki są matematyką? Tak bym tego nie nazywał, choć na pewno jest to już większa niż dawniej kalkulacja, polegająca na obniżaniu belki czy puszczaniu swojego zawodnika na kilka sekund przed czerwonym światłem. Kolejnym zabiegiem są kwalifikacje i zwyciężanie w nich lub odpuszczanie. Chodzi o to, żeby tak je wygrać albo przegrać, by móc startować razem z najlepszymi. Taką taktykę stosuje się, żeby mieć podobne warunki atmosferyczne - tłumaczy Graf.
Prekursor stylu "V" podkreśla, że zwycięzca konkursów w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen nie jest maszyną, a człowiekiem. - Myślę, że Jacobsenowi po prostu nie wyszedł skok, tak jak Morgensternowi i wielu innym czołowym zawodnikom. On ma bardzo wysoką formę, ale przy tak trudnych warunkach może się "coś" takiego zdarzyć. Norweg nie jest robotem. Mam nadzieję, że Anders jeszcze w tym sezonie powalczy i pokaże się z bardzo dobrej strony. Nie zapomnijmy, że wiatr i deszcz to nie to samo, co jednakowe i przewidywalne warunki. Automatyzm polega na rewelacyjnych próbach przy bardzo dobrej pogodzie - mówi portalowi SportoweFakty.pl wychowanek Franciszka Szczyrbaka.
53-letni Graf odniósł się również do ukazanego niedawno na naszym portalu artykułu o kłopotach Jamesa Lamberta. - Jestem oburzony takim postawieniem sprawy przez FIS i ograniczeniem zawodnikom z innego kraju startów w jakiejkolwiek konkurencji. Po to wymyślono rywalizację, żeby to ona mogła stwierdzić, kto jest lepszy, a kto słabszy. Z jednej strony dopuszcza się Koreańczyków, Chińczyków, czy Holendrów, a z drugiej strony reglamentuje się występ Brytyjczykom. Wierzę, że sposób eliminacji innych krajów przegra z dawno sprawdzona ideą olimpizmu, którą stworzył dawno temu pewien baron - przypomina były członek zakopiańskiej Legii.