Czasem szybciej coś powiem niż pomyślę - rozmowa z Piotrem Żyłą

Piotr Żyła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl analizuje kończący się sezon. Zastanawia się także nad fenomenem swojej popularności.

W tym artykule dowiesz się o:

Dawid Góra: Ten sezon był szczególny dla polskiej reprezentacji. M.in. dzięki pańskim zasługom.

Piotr Żyła: Na pewno był wyjątkowy - Kamil wywalczył tytuł mistrza świata, drużynowo zdobyliśmy brązowy medal, ja dwa razy stanąłem na podium PŚ, Kamil wygrał parę konkursów, więc sezon jest dla nas naprawdę udany. Również w konkursach drużynowych PŚ stawaliśmy na podium. W Zakopanem do zwycięstwa brakło bardzo niewiele. To pokazuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Co spowodowało, że akurat ten sezon był przełomowy?

- Szczerze mówiąc nie wiem, ale moja forma już od dwóch lat była coraz lepsza. W zeszłym sezonie trzy razy zajmowałem miejsca w pierwszych dziesiątkach konkursów Pucharu Świata. W tym roku początek nie był najlepszy, ale potem im więcej zawodów było za nami tym lepiej sobie radziliśmy. Trudno mówić o jakimś przełomie - ja od dwóch lat staram się robić swoje i nie zastanawiać nad wynikami. Może niektórzy zawodnicy potrzebują po prostu więcej czasu... Jan Matura np. mimo swojego wieku dopiero niedawno wygrał dwa konkursy, a potem zdarzyło mu się jeszcze stawać na podium.

Czyją zasługą jest obecny stan rzeczy? Oczywiście, poza samymi skoczkami.

- To duża zasługa sztabu szkoleniowego, mamy dobry sprzęt i skocznie, więc jest na czym i gdzie trenować. Co również ważne - dogadujemy się. Jak jest jakiś konflikt to trudno o dobre wyniki zawodników. W kadrze tymczasem nie ma sprzeczek, odmiennych poglądów odnośnie ważnych spraw. Poza tym, wprowadzono współpracę trenerów tak, jak to funkcjonuje w Austrii - poza zgrupowaniami skoczkowie trenują ze swoim szkoleniowcem w klubie. Nie wszyscy mają taką możliwość, ale ja akurat ją posiadam. Cieszę się, że współpraca między Janem Szturcem a Łukaszem Kruczkiem dobrze się układa.

Rozwój skoków narciarskich to także wzrost popularności dyscypliny wśród kibiców. A do tego przyczyniają się choćby wywiady z panem. Na YouTube.com niektóre filmiki z panem w roli głównej mają po półtora miliona wyświetleń. 

- Popularność skoków w Polsce zapoczątkował Adam Małysz. Gdyby nie on, to ta dyscyplina u nas by praktycznie nie istniała. Ja, Kamil i Stefan Hula jesteśmy pokoleniem pierwszych sukcesów Adama, jeszcze sprzed zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Zapisaliśmy się na skoki w 95 czy 96 roku. Następni zawodnicy, jak Dawid Kubacki, Maciej Kot czy Krzysztof Miętus to już pokolenie tych późniejszych i głośniejszych zresztą sukcesów. W Polsce jednak skaczą jeszcze młodsi - np. Klimek Murańka, Olek Zniszczoł, Krzysiek Biegun czy Bartek Kłusek. Oni zapisywali się mniej więcej w 2007 roku czyli w czasach jeszcze "młodszych" wyczynów Adama. Sponsorzy, którzy pojawili się w skokach za jego czasów zostali. Nam jest teraz łatwiej trenować i uprawiać tę dyscyplinę sportu. Dawniej, kiedy nie było obiektów musiało się wyjeżdżać poza Polskę żeby porządnie potrenować, a teraz wszystko mamy na miejscu.

Pominął pan kwestię własnej popularności.

- Skoki to coś, o czym lubię opowiadać. Z Adamem zastanawialiśmy się, z czego wynika popularność moich wypowiedzi. Po prostu, czasem tak mam, że szybciej coś powiem niż pomyślę. Stąd, zdarza mi się wyskoczyć z czymś głupim. Np. wtedy, kiedy zaprosili mnie do studia w Predazzo razem z Maćkiem Kotem. Tam powiedziałem, że potrzebujemy do występu w mieszanym konkursie drużynowym dwóch głupich dziewczyn. Oczywiście chodziło mi o to, że potrzebne są dziewczyny odważne i zwariowane, które nie będą bały się skakać, a nie głupie... Poza tym, lubię sobie pożartować, na zgrupowaniach dużo się śmiejemy, ale jakoś żaden z pozostałych zawodników nie przenosi tego potem do rozmów z dziennikarzami.

Jak zamierza pan spędzić czas po mistrzostwach Polski? Wreszcie będzie możliwość udania się na upragniony odpoczynek.

- Trudno mówić o odpoczynku, trzeba się szykować do następnego sezonu. Poza tym, wolę raczej aktywne formy spędzania wolnego czasu. Nie lubię leżeć i nic nie robić. Może gdzieś w góry pójdę, pogram w piłkę czy poruszam się na siłowni. Ponadto, trzeba też rozpisać już przygotowania na lato i podsumować sezon. Na pewno nudzić się nie będę.

Źródło artykułu: