Kamil Stoch dla SportoweFakty.pl: My na razie jesteśmy żółtodzioby
Kamil Stoch i jego koledzy z kadry A skoczków narciarskich wzięli udział w treningu na symulatorze swobodnego lotu Superfly Tatralandia w Słowacji. - Warto było przyjechać - powiedział mistrz świata.
- Sądzę, że sporo rzeczy można przenieść na skocznię. Jeszcze pewnie będziemy kilka razy tutaj trenowali. uważam jednak, że póki co dużą różnicę robi rozluźnienie ciała, a jego napięcie. Można sobie skontrolować jak to wszystko funkcjonuje - dodał polski mistrz świata.
Jak się okazuje, nasi zawodnicy wcale się nie bali wchodząc do specjalnej komory. - Nie, nie było strachu. Tutaj się nie da skoczyć gdzieś w bok. Nic nas nie zwieje, wszystko jest kontrolowane przez człowieka. Na skoczni czasami tak nie jest - wyjaśnił Stoch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - To fajna, pozytywna rzecz. Naprawdę warto było przyjechać. Bardzo fajne jest to, jak się lata wysoko. Pewnie, że chciałbym to powtórzyć! - podkreślił drużynowy brązowy medalista z Val di Fiemme.
Biało-czerwoni mogli też oglądać popisy profesjonalnych instruktorów, którzy w symulatorze wyczyniali prawdziwe cuda. - Chwilę potrwa zanim my będziemy latać jak instruktorzy. Oni są już doświadczeni i widać, że po prostu radzą sobie tutaj jak ryby w wodzie. My jesteśmy na razie żółtodzioby (śmiech) - podsumował Kamil Stoch.
Ze Słowacji dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)