Alexander Stoeckl w przeciwieństwie do Alexandra Pointnera nie widział powodów, by domagać się unieważnienia niedzielnej rywalizacji na Vogtland Arenie. Szkoleniowiec "Wikingów" wyjaśnił portalowi SportoweFakty.pl decyzję najlepszego ze swoich podopiecznych. - Po zawodach słyszałem, że Austriacy postanowili złożyć protest. To jest ich decyzja. Ja osobiście byłem zadowolony z pracy jury w sprawie bezpieczeństwa. Podczas całego konkursu żadnemu z zawodników nic nie groziło. To był bardzo trudny dzień i wszyscy starali, by można było przeprowadzić konkurs. Co do Bardala, to Anders postanowił zejść, ponieważ czuł się niepewnie. To było jego własna decyzja i ja ją szanuję tak samo jak to, że jury postanowiło kontynuować zawody - tłumaczy 39-letni Austriak.
Stoeckl pogratulował też zwycięstwa Krzysztofowi Biegunowi, ale przyznał, że Polak może mówić o szczęściu, bo trafił na bardzo sprzyjające warunki.
Jesteś fanem sportów zimowych? Polub nasz fanpage na facebooku --->>>